Suczka trochę mnie zdziwiła... Szczerze nie znałem przedtem jej historii więc nie mogłem jej osądzać. Może faktycznie znajdziemy wspólny język dzięki powikłaniom z dawnych czasów.
- Przepraszam..- podrapałem się za uchem.
- Nic się nie stało.- puściła mi oczko.- To co może teraz skoczymy na jakiś spacer? Tylko błagam bez zanudzania. Jak przyjaciele.
- Już przyjaciele?- zaśmiałem się.- Czemu nie.
Ruszyłem się w końcu. Nasze.. to znaczy przynajmniej moje łapy zamarzły od długiego stania w śniegu bez ruchu. Przez połowę drogi kulałem. Omega zatrzymała się i spojrzała na mnie pytającym wzrokiem.
- Łapy mi trochę zamarzły.- zaśmiałem się.
- Mi też.- potrząsnęła przednimi łapami.
- Może pójdziemy ogrzać się do mojej jaskini zanim będziemy kontynuować spacer.- zaproponowałem.
- Świetny pomysł.- posłała mi miłe spojrzenie.
W połowie drogi przypomniałem sobie że nie zdążyłem posprzątać mojej wielkiej jaskini przed 'odnowieniem'. Złapałem się za głowę lecz Omega tego nie zobaczyła. Podeszliśmy jeszcze trochę aż stanęliśmy przed moją jaskinią. Omega powoli do niej weszła. Ja stałem na zewnątrz i zakrywałem sobie łapami oczy. Nagle usłyszałem krzyk. No pięknie...
Omega?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz