Byłam dumna z naszej roboty. Ochroniliśmy sforę przed tym brudno czarnym basiorem. Leżał teraz w śniegu o kolorze czerwonym i ciężko dyszał. Zaniepokoiłam się tym że wilk może leżeć tak w śniegu ciągle i może się nie podnieść. Poza tym co powie Jocker na to że zostawiliśmy go na środku sfory żeby wykrwawił się na śmierć.
- Trzeba go stąd zabrać.- podniosłam się przejęta.
- Tylko gdzie?- zapytał.
Rozejrzałam się trochę myśląc gdzie można schować wilka dopóki nie wyzdrowieje. Zauważyłam króliczą norę. Na szczęście była ona na tyle spora żeby zmieścić w środku basiora. Szturchnęłam Anubisa w bok i podbiegliśmy razem po wilka. Udźwignęliśmy go jakoś i zanieśliśmy do nory. Wsunęliśmy do środka i odeszliśmy.
- Teraz króliki się nim zajmą.- zaśmiałam się.
Anubis zrobił to samo. Poszliśmy jeszcze szybko zasypać świeżym śniegiem plamy krwi. Byliśmy niczym zabójcy, którzy pozbywają się śladów morderstw. Podobało mi się to i zapewne gdyby istniało takie stanowisko dawno bym w nim sterczała. Po naszym prawie udanym morderstwie nie zostało ani śladu. Basior miał nauczkę żeby już tu nigdy nie przyłazić. Popatrzyłam na towarzysza.
- Idziemy to uczcić?- zaproponowałam.- Do mnie oczywiście.
- Spoko.- uśmiechną się.
Ruszyliśmy w stronę mojej jaskini. Nie śpieszyliśmy się. Jeszcze parę godzin było do świtu. Bezpiecznie dotarliśmy do mojej jaskini.
Anubiś?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz