Szłam zamyślona. Był wieczór. Wracałam właśnie z górki, na której przed
chwilą razem z Anubisem oglądałam gwiazdy... Były przepiękne! Szkoda, że
ta chwila nie mogła trwać dłużej, ale trudno, wszystko się kiedyś
kończy, prawda? Nagle potknęłam się. Poczułam, że uderzam o coś
miękkiego... Żywego... Chyba na to coś upadłam! Wstałam pospiesznie i
spojrzałam na ziemię. Leżał na niej biały owczarek.
- O Jezu! Przepraszam! - wykrzyknęłam i zaczęłam się kręcić dookoła nieznajomego.
- Nic się nie stało - wstał. - Ale następnym razem patrz uważniej! - otrzepał się a ja uśmiechnęłam się zawstydzona.
- Następnym razem? - spytałam.
- O by nie! - oznajmił z uśmiechem.
- Jestem... Aver - przedstawiłam się niepewnie.
- Ramzes... - mruknął. - Wybrałaś się na mały, wieczorny spacerek, hem?
- Dokładniej... Wracam od znajomego, Anubisa - poprawiłam.- Może się przejdziemy?
- Ech... E... - mruknął.
- Dobrze, rozumiem, chcesz wracać do domu, mam nadzieję, że... Do zobaczenia - mruknęła smutna.
- Hej! - krzyknął za mną. - Czy ja powiedziałem nie? - odwróciłam się do niego podekscytowana.
Ramzio?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz