piątek, 30 grudnia 2016

Od Ramzes'a- CD opowiadania Aver

- Czyli się zgadzasz?! - prawie wybuchnęła z radości suka, wpatrując się w moje czekoladowe oczy z nadzieją. Są dwie opcje; albo z nią iść, albo wrócić ze spokojem do domu. Rozważmy je... ta pierwsza dawałaby mi nowy kontakt, zabranie czasu, który jest mi zbędny oraz dobrze spędzony czas. A za to ta druga opcja pozbawiałaby mnie szacunku i znajomości z Aver, dlatego myślę, że mogę poświęcić ten czas aby komuś zrobić tą przyjemność.
- Tak, zgadzam się. - szeroki uśmiech zawitał na moim pysku, a wzrok skupił się na wyskakującej z radości Borderce. Zaśmiałem się cicho, praktycznie pod nosem, ruszając w długą trasę z Aver. - W sumie... to dlaczego aż tak Ci zależało na tej podróży? - spojrzałem niepewnie na sunie. Powinienem znać powód, dla którego Aver wyciąga mnie właśnie na dzisiejszy spacer pod gołymi, świecącymi gwiazdami.
- Mmm... - sunia zamyśliła się. Są tylko dwie opcje; nie chciała powiedzieć lub na prawdę nie wiedziała, po co zaprosiła moją osobę na ten spacer. No cóż, nie mogę nic wywnioskować, ale myślę, że to pierwsza odpowiedź. Przecież nie podbiegłaby do jakiegoś byle jakiego psa i zaczęła przed nim prosić o to, aby z nią poszedł na spacer, nie? - Dowiesz się w swoim czasie. - uśmiechnęła się, ukazując swoje białe jak śnieg kiełki. Przytaknąłem, głośno wzdychając. Czyli będę musiał się pogłowić.
- Jasne, jasne. - nie chciałem zakłopotać suczki brakiem odpowiedzi, dlatego wymamrotałem coś, co pierwsze wpadło mi na myśl. Mam nadzieję że nie obraziło towarzyszki, a nawet ją ucieszyło. - Emm... a może opowiesz mi coś... o sobie lub swojej historii? - musiałem ją poznać, musiałem wiedzieć, czy mogę się z nią zadawać czy nie. To było najważniejsze pytanie. No cóż, jeśli odważy się mi odpowiedzieć, mogę uznać, że jest w miarę odważna.
- Nie lubię o sobie opowiadać. Zresztą, poznasz mnie z biegiem czasu, a historia... nie wiem czy mogę Ci ją opowiedzieć. - tak... powiedziałbym coś, ale mniejsza. Ruszyłem dalej, spoglądając w gwiazdy, które widniały wysoko na niebie. Uwielbiałem się w nie wpatrywać nocą, wieczorem niezbyt. One są tak śliczne, tak uwielbione przez mój gust.
- Rozumiem. - mruknąłem. - Ale opowiem Tobie coś o mnie... no cóż, jestem Ramzes, Owczarek Szwajcarski, 3 lata, ironiczny i niemiły dla nowych, z trudną przeszłością, kulturalny i pomaga. Myślę że opisałem siebie w stu procentach? - uśmiechnąłem się szeroko do suczki Border Collie'go. No cóż, może lekko wyolbrzymiłem te cechy, ale oceniłem siebie szczerze, to najważniejsze.
- Uhh... rozumiem. Ja... nie umiem i nie lubię o sobie opowiadać. Jeszcze raz przepraszam. - spuściła smutna łeb. Zrobiło mi się jej w sumie żal. Źle o niej pomyślałem... mam nadzieję że będę mógł naprawić błąd. HHHHHHHEEEEEEEEEEEEJJJJJJJJJj, Ramzes, nie rozczulaj się. Przecież miała tyle czasu, mogła się nauczyć! Eh...
- Dobra, spoko. - mruknąłem. Zaczęliśmy rozmawiać o tym, co wolimy, a także o innych pierdołach. Rozeszliśmy się trochę później, jednak ja postanowiłem nie iść jeszcze do jaskini, a nad jeziorko, nad którym mógłbym trochę pomyśleć nad wszystkim, co dotychczas mnie spotkało w SPU. Niesamowita sfora...Odwróciłem głowę, jak i tułów, ruszając w stronę domu. Otworzyłem drzwi, zamknąłem je na klucz, klucz powiesiłem i ruszyłem do kominka. Usiadłem, włączając telewizję. Oglądałem jakiś film, o Świętach. Ta... każdy ma bzika na punkcie Świąt. A przynajmnie miał. Już były, co prawda, to prawda, ale nie przesadzajmy. Na święta przyjdzie jeszcze czas, za rok, nie rozgłaśniajmy jeszcze tego aż tak. Dobra, bo tylko głupio gadam i się ośmieszam, a tego nie chcę. Wyłączyłem telewizor i zgasiłem kominek, otworzyłem okno i poszedłem napalić w piecu. Trochę się wywietrzyłem, zamknąłem okno i poszedłem spać. bo co innego mógłbym uczynić? Gdy jednak wstałem, natychmiast ruszyłem pobiegać. Taaak, stary Ramziu znowu dostaje bzika na punkcie finałów i biegów, taka już moja cecha, jeśli czegoś się uprzę, to nie odpuszczę. Trochę się zrymowało, ale nie powinienem się teraz zajmować rymami, tylko biegami i treningami, żeby były z nich bardzo dobre wyniki. Nie ujrzałem już mojej nowej znajomej, Aver, więc wróciłem do domu, zjadłem kolację i zasnąłem.
~*~
Gdy pierwszy błysk słońca wtarł do mojego pokoju, natychmiast otworzyłem ślepia. Nie chciałem próbować zasnąć, jak zawsze. Bo nie jest mi to potrzebne, przynajmniej tak sądzę. Od razu wstałem i zacząłem coś gotować. Zjadłem mój wytwór po czym ruszyłem na dwór. Zamknąłem drzwi i schowałem kluczyk (nie powiem gdzie ( ͡° ͜ʖ ͡°)). Ruszyłem na plażę, gdzie miałem zamiar pomoczyć łapki w wodzie. Uwielbiałem wodę i jej inne przeznaczenia (co? xd). Gdy tak obmywałem swoje delikatne i puszyste białe futerko, zauważyłem Border Collie. Musiała to być Aver, musiała! Oderwałem się z piasku i zacząłem pędzić w jej stronę. Ona zaczęła w moją i... zderzyliśmy się, ja wpadłem do wody a Aver w piasek. Scena jak z romansu... tylko odrobinę niedopracowana.
- Cześć, Aver. - uśmiechnąłem się szeroko. Jakoś ta sunia działała na mnie... dziwnie. Czułem się w jej towarzystwie dziwnie... na dobry sposób. Byłem zadowolony... Ramziu... nie możesz się zakochać... to niemożliwe.
- Hej hej, Ramzes. - zauważyłem delikatny uśmiech na jej pysku. Poczułem motylki w brzuchu. No cóż, zaczyna się rozdział, którego nie mogę szybko zakończyć. Rozdział przyjaciół. Mhm, bardzo chcę poznawać przyjaciół, to jest dziwne. Bardzo dziwne. No ale cóż, nie mogę narzekać, przyjaciół nigdy za wiele!
- I co? Jak tam po wczorajszym spacerze pod gwiazdami? - zapytałem co do wczorajszego dnia. Sunia chyba sięgała pamięcią w tył, bo nie usłyszałem od razu odpowiedzi, lecz kilka sekund później. Odpowiedź nie była długa i zaskakująca, normalna odpowiedź. Ja akurat po wczorajszym oprowadzaniu czułem się dobrze, nadzwyczaj dobrze. Byłem wypoczęty i zrobiłem sobie krótki spacer, który mogę zaliczyć do treningu, a także przypomniałem sobie, co do PoH należy. Lecz odpowiedź Aver, mojej nowej przyjaciółki brzmiała następująco:
- Dobrze. Dotleniłam się przynajmniej, a zresztą rozruszałam łapy. Nic już po tym się nie wydarzyło. - podsumowała wszystkie wydarzenia z wczoraj sunia. Przytaknąłem tylko, wsłuchując się w szum morza i oglądając wszystkie nad nami przelatujące ptaki. Uwielbiałem powiew wiatru nad plażą, a raczej uwielbiałem bryzę, choć to tylko gra słów, nic się nie różnią od siebie, prawda? No cóż, chyba każdy może to potwierdzić. Jestem taki mądry, hahaha.

Aver? c:

Brak komentarzy: