- Czyli się zgadzasz?! - prawie wybuchnęła z radości suka, wpatrując się
w moje czekoladowe oczy z nadzieją. Są dwie opcje; albo z nią iść, albo
wrócić ze spokojem do domu. Rozważmy je... ta pierwsza dawałaby mi nowy
kontakt, zabranie czasu, który jest mi zbędny oraz dobrze spędzony
czas. A za to ta druga opcja pozbawiałaby mnie szacunku i znajomości z
Aver, dlatego myślę, że mogę poświęcić ten czas aby komuś zrobić tą
przyjemność.
- Tak, zgadzam się. - szeroki uśmiech zawitał na moim pysku, a wzrok
skupił się na wyskakującej z radości Borderce. Zaśmiałem się cicho,
praktycznie pod nosem, ruszając w długą trasę z Aver. - W sumie... to
dlaczego aż tak Ci zależało na tej podróży? - spojrzałem niepewnie na
sunie. Powinienem znać powód, dla którego Aver wyciąga mnie właśnie na
dzisiejszy spacer pod gołymi, świecącymi gwiazdami.
- Mmm... - sunia zamyśliła się. Są tylko dwie opcje; nie chciała
powiedzieć lub na prawdę nie wiedziała, po co zaprosiła moją osobę na
ten spacer. No cóż, nie mogę nic wywnioskować, ale myślę, że to pierwsza
odpowiedź. Przecież nie podbiegłaby do jakiegoś byle jakiego psa i
zaczęła przed nim prosić o to, aby z nią poszedł na spacer, nie? -
Dowiesz się w swoim czasie. - uśmiechnęła się, ukazując swoje białe jak
śnieg kiełki. Przytaknąłem, głośno wzdychając. Czyli będę musiał się
pogłowić.
- Jasne, jasne. - nie chciałem zakłopotać suczki brakiem odpowiedzi,
dlatego wymamrotałem coś, co pierwsze wpadło mi na myśl. Mam nadzieję że
nie obraziło towarzyszki, a nawet ją ucieszyło. - Emm... a może
opowiesz mi coś... o sobie lub swojej historii? - musiałem ją poznać,
musiałem wiedzieć, czy mogę się z nią zadawać czy nie. To było
najważniejsze pytanie. No cóż, jeśli odważy się mi odpowiedzieć, mogę
uznać, że jest w miarę odważna.
- Nie lubię o sobie opowiadać. Zresztą, poznasz mnie z biegiem czasu, a
historia... nie wiem czy mogę Ci ją opowiedzieć. - tak... powiedziałbym
coś, ale mniejsza. Ruszyłem dalej, spoglądając w gwiazdy, które
widniały wysoko na niebie. Uwielbiałem się w nie wpatrywać nocą,
wieczorem niezbyt. One są tak śliczne, tak uwielbione przez mój gust.
- Rozumiem. - mruknąłem. - Ale opowiem Tobie coś o mnie... no cóż,
jestem Ramzes, Owczarek Szwajcarski, 3 lata, ironiczny i niemiły dla
nowych, z trudną przeszłością, kulturalny i pomaga. Myślę że opisałem
siebie w stu procentach? - uśmiechnąłem się szeroko do suczki Border
Collie'go. No cóż, może lekko wyolbrzymiłem te cechy, ale oceniłem
siebie szczerze, to najważniejsze.
- Uhh... rozumiem. Ja... nie umiem i nie lubię o sobie opowiadać.
Jeszcze raz przepraszam. - spuściła smutna łeb. Zrobiło mi się jej w
sumie żal. Źle o niej pomyślałem... mam nadzieję że będę mógł naprawić
błąd. HHHHHHHEEEEEEEEEEEEJJJJJJJJJj, Ramzes, nie rozczulaj się. Przecież
miała tyle czasu, mogła się nauczyć! Eh...
- Dobra, spoko. - mruknąłem. Zaczęliśmy rozmawiać o tym, co wolimy, a
także o innych pierdołach. Rozeszliśmy się trochę później, jednak ja
postanowiłem nie iść jeszcze do jaskini, a nad jeziorko, nad którym
mógłbym trochę pomyśleć nad wszystkim, co dotychczas mnie spotkało w
SPU. Niesamowita sfora...Odwróciłem głowę, jak i tułów, ruszając w
stronę domu. Otworzyłem drzwi, zamknąłem je na klucz, klucz powiesiłem i
ruszyłem do kominka. Usiadłem, włączając telewizję. Oglądałem jakiś
film, o Świętach. Ta... każdy ma bzika na punkcie Świąt. A przynajmnie
miał. Już były, co prawda, to prawda, ale nie przesadzajmy. Na święta
przyjdzie jeszcze czas, za rok, nie rozgłaśniajmy jeszcze tego aż tak.
Dobra, bo tylko głupio gadam i się ośmieszam, a tego nie chcę.
Wyłączyłem telewizor i zgasiłem kominek, otworzyłem okno i poszedłem
napalić w piecu. Trochę się wywietrzyłem, zamknąłem okno i poszedłem
spać. bo co innego mógłbym uczynić? Gdy jednak wstałem, natychmiast
ruszyłem pobiegać. Taaak, stary Ramziu znowu dostaje bzika na punkcie
finałów i biegów, taka już moja cecha, jeśli czegoś się uprzę, to nie
odpuszczę. Trochę się zrymowało, ale nie powinienem się teraz zajmować
rymami, tylko biegami i treningami, żeby były z nich bardzo dobre
wyniki. Nie ujrzałem już mojej nowej znajomej, Aver, więc wróciłem do
domu, zjadłem kolację i zasnąłem.
~*~
Gdy pierwszy błysk słońca wtarł do mojego pokoju, natychmiast otworzyłem
ślepia. Nie chciałem próbować zasnąć, jak zawsze. Bo nie jest mi to
potrzebne, przynajmniej tak sądzę. Od razu wstałem i zacząłem coś
gotować. Zjadłem mój wytwór po czym ruszyłem na dwór. Zamknąłem drzwi i
schowałem kluczyk (nie powiem gdzie ( ͡° ͜ʖ ͡°)). Ruszyłem na plażę,
gdzie miałem zamiar pomoczyć łapki w wodzie. Uwielbiałem wodę i jej inne
przeznaczenia (co? xd). Gdy tak obmywałem swoje delikatne i puszyste
białe futerko, zauważyłem Border Collie. Musiała to być Aver, musiała!
Oderwałem się z piasku i zacząłem pędzić w jej stronę. Ona zaczęła w
moją i... zderzyliśmy się, ja wpadłem do wody a Aver w piasek. Scena jak
z romansu... tylko odrobinę niedopracowana.
- Cześć, Aver. - uśmiechnąłem się szeroko. Jakoś ta sunia działała na
mnie... dziwnie. Czułem się w jej towarzystwie dziwnie... na dobry
sposób. Byłem zadowolony... Ramziu... nie możesz się zakochać... to
niemożliwe.
- Hej hej, Ramzes. - zauważyłem delikatny uśmiech na jej pysku. Poczułem
motylki w brzuchu. No cóż, zaczyna się rozdział, którego nie mogę
szybko zakończyć. Rozdział przyjaciół. Mhm, bardzo chcę poznawać
przyjaciół, to jest dziwne. Bardzo dziwne. No ale cóż, nie mogę
narzekać, przyjaciół nigdy za wiele!
- I co? Jak tam po wczorajszym spacerze pod gwiazdami? - zapytałem co do
wczorajszego dnia. Sunia chyba sięgała pamięcią w tył, bo nie
usłyszałem od razu odpowiedzi, lecz kilka sekund później. Odpowiedź nie
była długa i zaskakująca, normalna odpowiedź. Ja akurat po wczorajszym
oprowadzaniu czułem się dobrze, nadzwyczaj dobrze. Byłem wypoczęty i
zrobiłem sobie krótki spacer, który mogę zaliczyć do treningu, a także
przypomniałem sobie, co do PoH należy. Lecz odpowiedź Aver, mojej nowej
przyjaciółki brzmiała następująco:
- Dobrze. Dotleniłam się przynajmniej, a zresztą rozruszałam łapy. Nic
już po tym się nie wydarzyło. - podsumowała wszystkie wydarzenia z
wczoraj sunia. Przytaknąłem tylko, wsłuchując się w szum morza i
oglądając wszystkie nad nami przelatujące ptaki. Uwielbiałem powiew
wiatru nad plażą, a raczej uwielbiałem bryzę, choć to tylko gra słów,
nic się nie różnią od siebie, prawda? No cóż, chyba każdy może to
potwierdzić. Jestem taki mądry, hahaha.
Aver? c:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz