Wtopiłam śnieżnobiałe kły w zająca, i wciągnęłam nosem unoszący się w
powietrzu zapach krwi. Odetchnęłam ze spokojem, że wreszcie mogę się
najeść do syta. Wyciągnęłam pyszczek ze środka zająca (Błagam bez
skojarzeń ;-; xd ) i zaczęłam powoli przegryzać malutkie kosteczki,
które wchodziły w skład żeber. Jednak coś przeszkadzało mi w porannym
posiłku. Po krótszej chwili zastanowienia zorientowałam się że na
przeciwko mnie stoi duży, czekoladowy samiec delta. Uniosłam swój
zakrwawiony pysk w górę, i zmierzyłam samca wzrokiem. Podniosłam prawą
brew w górę, czekając aż coś powie, ale on milczał, jak skała. Wstałam i
oblizałam krew, która znajdowała się na moich białych zębach. Jeszcze
chwilę patrzyłam na niego, to na zająca, i uświadomiłam sobie, że nie
stoi tu tylko po to, aby popatrzeć sobie jak jem. Westchnęłam i ponownie
przykucnęłam przy zającu. Pazurami oderwałam "połowę" zdobyczy, i
spojrzałam na nieznajomego.
- Chcesz trochę? - Mruknęłam zirytowana tym, że dalej stoi jak kamień, i
patrzy się na mnie. Po chwili podszedł bliżej, i usiadł na przeciwko
mnie.
- Dziękuję. - Wymruczał i zabrał się do jedzenia. Przewróciłam oczami.
Nawet nie wiecie jak wkurzają mnie tacy dorośli. Ja ponownie zatopiłam
zęby w zającu, jednak tym razem nie w brzuchu, tylko w jego głowie.
Czułam jak moje kły przebijają się przez jego czaszkę. Czasem było to
dla mnie obrzydliwe, ale kiedy w zimę jest mało pożywienia, trzeba się
wszystkim cieszyć. Na szczęście nie muszę pchać w siebie wilczych jagód,
czy innych "owoców leśnych" . Zauważyłam, że pies w porównaniu do mnie
nie je "głośno". Siedział nadal cicho, a gdy przegryzał jakąś kość, w
cale nie było tego słychać. No cóż, nie każdy ma takie zdolności.
Wstałam i wyprostowałam się.
- Jem, tak? Jesteś deltą? - Podniosłam niepewnie brew lukając to na niego, to na zająca, który już praktycznie zniknął.
- Tak. - Oblizał się i również wstał. Był ode mnie nieco wyższy, okej,
prawie równy, jedynie moje stojące uszy były w stanie go przewyższyć.
Uśmiechnęłam się sztucznie, i odwróciłam na pięcie. Miałam zamiar iść
poszukać jakiegoś stadka jeleni, sforze przyda się trochę zapasów.
Jeszcze chwilę stałam odwrócona tyłem do psa.
- A więc, Jem'ie...Jeżeli chcesz, możesz iść ze mną na polowanie.
Oczywiście nie nalegam...- Mruknęłam. W cale nie miałam zamiaru brać go
ze sobą, ale jakoś tak samo mi się wymsknęło. Czułam że może mi pomóc,
ten pies jest starszy, ma doświadczenie, a ja? Ja jestem jeszcze
gówniarą, która pomimo swoich niesamowitych umiejętności, może wszystko
zwalić.
Jem?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz