środa, 21 grudnia 2016

Od Michelle- CD opowiadania Jema

Wtopiłam śnieżnobiałe kły w zająca, i wciągnęłam nosem unoszący się w powietrzu zapach krwi. Odetchnęłam ze spokojem, że wreszcie mogę się najeść do syta. Wyciągnęłam pyszczek ze środka zająca (Błagam bez skojarzeń ;-; xd ) i zaczęłam powoli przegryzać malutkie kosteczki, które wchodziły w skład żeber. Jednak coś przeszkadzało mi w porannym posiłku. Po krótszej chwili zastanowienia zorientowałam się że na przeciwko mnie stoi duży, czekoladowy samiec delta. Uniosłam swój zakrwawiony pysk w górę, i zmierzyłam samca wzrokiem. Podniosłam prawą brew w górę, czekając aż coś powie, ale on milczał, jak skała. Wstałam i oblizałam krew, która znajdowała się na moich białych zębach. Jeszcze chwilę patrzyłam na niego, to na zająca, i uświadomiłam sobie, że nie stoi tu tylko po to, aby popatrzeć sobie jak jem. Westchnęłam i ponownie przykucnęłam przy zającu. Pazurami oderwałam "połowę" zdobyczy, i spojrzałam na nieznajomego.
- Chcesz trochę? - Mruknęłam zirytowana tym, że dalej stoi jak kamień, i patrzy się na mnie. Po chwili podszedł bliżej, i usiadł na przeciwko mnie.
- Dziękuję. - Wymruczał i zabrał się do jedzenia. Przewróciłam oczami. Nawet nie wiecie jak wkurzają mnie tacy dorośli. Ja ponownie zatopiłam zęby w zającu, jednak tym razem nie w brzuchu, tylko w jego głowie. Czułam jak moje kły przebijają się przez jego czaszkę. Czasem było to dla mnie obrzydliwe, ale kiedy w zimę jest mało pożywienia, trzeba się wszystkim cieszyć. Na szczęście nie muszę pchać w siebie wilczych jagód, czy innych "owoców leśnych" . Zauważyłam, że pies w porównaniu do mnie nie je "głośno". Siedział nadal cicho, a gdy przegryzał jakąś kość, w cale nie było tego słychać. No cóż, nie każdy ma takie zdolności. Wstałam i wyprostowałam się.
- Jem, tak? Jesteś deltą? - Podniosłam niepewnie brew lukając to na niego, to na zająca, który już praktycznie zniknął.
- Tak. - Oblizał się i również wstał. Był ode mnie nieco wyższy, okej, prawie równy, jedynie moje stojące uszy były w stanie go przewyższyć. Uśmiechnęłam się sztucznie, i odwróciłam na pięcie. Miałam zamiar iść poszukać jakiegoś stadka jeleni, sforze przyda się trochę zapasów. Jeszcze chwilę stałam odwrócona tyłem do psa.
- A więc, Jem'ie...Jeżeli chcesz, możesz iść ze mną na polowanie. Oczywiście nie nalegam...- Mruknęłam. W cale nie miałam zamiaru brać go ze sobą, ale jakoś tak samo mi się wymsknęło. Czułam że może mi pomóc, ten pies jest starszy, ma doświadczenie, a ja? Ja jestem jeszcze gówniarą, która pomimo swoich niesamowitych umiejętności, może wszystko zwalić.

Jem?

Brak komentarzy: