- Nie miałem zamiaru cię wystraszyć.- parsknął.
- Ale sztywno się zrobiło.- zaśmiałam się.- Pooglądasz może ze mną gwiazdy?
Pies wzruszył ramionami. Położyliśmy się oboje w tym samym miejscu w którym leżałam sama przed spłoszeniem. Byłam czymś zestresowana. Sylwetka, którą widziałam w lesie nie przypominała Anubisa. Zerkałam teraz na niego próbując sobie przypomnieć wszystko. Na przykład ten fakt że oczy Anubisa są brązowe a tego cienia pod drzewami były jasno zielone. Prawie że żółte. Rażące. Poczułam że coś jest nie tak. ~Nieprzyjaciel~ pomyślałam. Zerwałam się z miejsca.
- Nie jesteśmy tu sami.-szepnęłam.
Zdezorientowany pies powoli wstał. Zaczął się rozglądać dookoła. Kręciłam uszami od jednej góry do drugiej. Nasłuchiwałam ruchów prawdopodobnie wilka. Usłyszałam trzeszczenie łap pod śniegiem. Nie był to Anu gdyż on się nie ruszał. Zza drzewa wysunął się wielki, czarny, zielonooki basior. Uniósł wargi ujawniając nam rzędy ostrych jak brzytwa zębów.
Oboje z Anubisem odsunęliśmy się przyjmując jednocześnie pozycję do walki. Położyliśmy uszy po sobie. Nie wiadomo czy damy sobie z nim radę. Zerknęłam spłoszona na Anubisa.
Anubis?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz