Phoenix nie wiedział, jak też zareagować w takiej chwili - gdyby sam był dojrzałym przedstawicielem groźnego, wysokiego Dobermana owa sytuacja byłaby jak najbardziej uzasadniona, jednakże jego postać w formie wielkiej, puszystej kulki sprawiała wrażenie raczej śmiesznej, niż groźnej. Mógł nawet powiedzieć, iż swoją budową przypominał napotkaną na swej drodze Borderkę, która stała przed nim niby nieruchoma, porcelanowa lalka. Krystaliczne łzy wręcz lały się potokiem z jej kasztanowych, wilgotnych ślepi, co wprawiło psa w dyskomfort. Zawsze był dobry w udzielaniu porad, wyciąganiu pomocnej łapy do drugiego przedstawiciela własnej rasy, jednakże wtem coś mu przeszkadzało - suka bez ogródek ukazywała strach przed tym, co zamierza zrobić, jeżeli nie przed samym Phoenixem. Nigdy wcześniej nie miał okazji do zaobserwowania podobnego zjawiska, może dlatego, że do tamtej pory nikt nie brał go za groźnego, nieobliczalnego samca gotowego do ataku? Faktycznie, jego charakter niejednokrotnie dawał o sobie znać, kiedy potrzebna była chęć do krwawego boju, aczkolwiek wyrządzanie przykrości przypadkowego członka sfory nie należało do spisu najprzyjemniejszych rzeczy w egzystencji Nixa.
- Jeżeli chciałbym to zrobić, możesz być pewna, iż zrobiłbym to właśnie w tej chwili - zabrał głos w chwili, w której samica delikatnie zadarła swój zwilżony łzami pysk. - Uspokój się, to konieczne w rozmowie z kimkolwiek.
Czarno-biała jak na rozkaz lekko się wzdrygnęła, zaraz po tej czynności ukrywając łeb w kończynach. Wyglądała okropnie, pomyślał Phoenix, kiedy zebrała się do ponownego spojrzenia na jego wargi wygięte w stabilnym uśmiechu. Suka uczyniła to samo, jednakże Szpic nie był pewny, czy nie zrobiła tego z natłoku nerwów.
- Tutaj nic Ci się nie stanie, byłbym raczej zaniepokojony terenami poza sforą. - dodał cierpliwie.
Rose?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz