W ostatniej chwili uchyliłam się, inaczej dostałabym śnieżką prosto w pysk. Wskoczyłam za najbliższe drzewo i dosłownie sekundę później o jego pień rozbiła się kolejna śnieżka. Pośpiesznie zaczęłam lepić swoje. Wychyliłam się zza drzewa i rzuciłam dwa pociski na raz w rozglądającego się na wszystkie strony Anubisa. Przed pierwszą się uchylił, druga trafiła prosto w jego bark. Gdy zobaczyłam, jak pies lepi szybko śnieżki, nie bawiłam się w chowanie, tylko również zaczęłam tworzyć swoje. Chwilę później rozegrała się między nami mała bitwa; pociski latały we wszystkie strony i częściej chybiały, aniżeli trafiały do celu. W pewnym momencie Anubis trafił mnie sam środek czoła. Odwdzięczyłam mu się strzałem w ucho. Nie zastanawiałam się nad tym, że wyglądamy jak dzieci i moja matka by czegoś takiego nie pochwaliła. Zbyt dobrze się bawiłam, by o tym myśleć.
Anubis? Krótkie, wybacz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz