Lekko zdębiałam.
-Oh... Ja...?-zapytałam. Nerwowo zaczęłam zaparzać herbatę. Jocker zaśmiał się.
-Nie odpowiadaj mi pytaniem na pytanie, Omi-powiedział.
-W sumie ja nie mam głębszych zainteresowań. Aczkolwiek strzelam z łuku-wytłumaczyłam. Zastanowiłam się chwilę i uznałam, że dziwnie to zabrzmiało.-Nie pytaj, jak trzymam łuk w łapach.
Przytaknął mi.
-A ty? No wiesz. Skoro jesteś Alfą to twoje zainteresowania mają granice w przeglądaniu papierków i czytaniu sprawozdań z każdego dnia?-zapytałam lekko oschle. Atmosfera zrobiła się zdecydowanie za milutka, a jeszcze wczoraj Jocks trochę mi... ''zabombił''.Podszedł do mnie i szturchnął mnie łapą. Był to zapewne psi kuksaniec.
-Bez przesady. Moje życie nie kończy się na Sforze Psiego Uśmiechu. Chociaż.... Od śmierci ojca...-spochmurniał i opadł ciężko na moje posłanie. Nie skomentowałam tego. Przyniosłam gorącą herbatę do Jocker'a.
-Nie przejmuj się tym tak. Mashine zginął godnie, jak na Alfę. A pozostali... Cóż. Nie powinni być w ogóle członkami tutejszej sfory. Ale teraz jesteśmy my - ja, Ramzes, Castiel, Anastasia, Sakura, Jem...-mówiłam uspokajająco. Jocker westchnął.
-Być może masz rację-szepnął.
Jocker? Kolejny brak weny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz