Jaskinia Lucelle była dosyć duża. Spodobał mi się salon, miała tam dużą
sofę. Usiadłem na niej, i czekałem aż suczka wróci z kuchni. Przyszła
trzymając w łapie dwa drinki, uśmiechnąłem się, czasem lubię się upić.
Nie wiem co zaplanowała na ten wieczór, ale miałem nadzieję że nie
będziemy się nudzić. Lucelle postawiła na stoliczku dwa kieliszki i
również usiadła na sofie.
- Możemy zagrać w grę, kiedyś ukradłam ją od ludzi. - Zaśmiała się cicho
i zza pleców wyciągnęła grę planszową. Z mojego pyszczka nadal nie
schodził uśmiech.
- Monopoly....-Przeczytałem powoli. Zaczęliśmy grę. Było ciekawie, i
śmiesznie. Gdy tylko zrobiło się jasno, opuściłem dom Lucelle i
skierowałem się w stronę swojej jaskini. Na drodze zobaczyłem wilka.
Kuśtykał w moją stronę. Podniosłem brew w górę, i zawołałem Lucelle.
Oboje stanęliśmy przed bestią.
- Wygraliście tamtą walkę. Ale niedługo wy oberwiecie zapchlone kundle! -
Warknął i wskoczył w krzaki. Zaśmiałem się głośno, czy on nam groził?
Nie mam pojęcia, ale wiem, że muszę pobiec za nim. Wdałem się z czarnym w
pościg, goniłem go do momentu, kiedy zza drzew wyskoczyła banda szarych
wilków.
Lucelle?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz