Czekałem na nią jakieś 20 minut. Nie przeszkadzało mi to. Rozglądałem się i oglądałem jaką... okropną mamy zimę. Wszędzie mokro i ponuro. Co chwila wzdychałem na wspomnienia zimy w zeszłym roku. Nagle zjawiła się Omega gorączkowo przepraszając. Gdy ją ujrzałem podskoczyłem gdyż wybudziła mnie z zamyślenia.
- Nic się nie stało, spokojnie.- złapałem ją gdy zaczęła skakać mi przed oczami.
Odstawiłem suczkę na śnieg i uśmiechnąłem się.
- Nie czekałeś za długo?- zapytała już prawie spokojna.
- Niee no coś ty.- zapewniałem ją.
Suczka odetchnęła z ulgą. Uśmiechnąłem się jeszcze raz. Ruszyliśmy w głąb lasu. Mimo że wszędzie było mokro to nie było tak źle jak opisywałem to na początku. Na gałęziach drzew widniały małe sopelki odbijające promienie słoneczne. Szliśmy razem ścieżką. Wyszliśmy na polanę pełną przebiśniegów. Tak szybko? Przebiśniegi? To chyba sprawka żyznej ziemi w tym miejscu. Wychowuje kwiaty o wiele szybciej niż powinna. Podeszliśmy pod pojedyncze drzewo i usiedliśmy pod nim. Spojrzałem na Omegę.
- Jak ci się podoba sfora?- myślałem że tym jakoś zacznę temat.
Omega? Weny po prostu nie było xD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz