Może i nie byłem świetnym lekarzem, ale potrafiłem zdiagnozować co się
stało suczce. Moja towarzyszka zwijała się z bólu, i usiłowała mi
wmówić, że w cale nic jej nie jest. Chciałem jej pomóc, ale ona nadal
twierdziła że sobie poradzi.
- Przyznam ci, jesteś świetną aktorką, ale uwierz mi, sama sobie nie
poradzisz. - Mruknąłem i chwyciłem za jej zdrową łapę aby ją podnieść. -
Chodź.
Musiała się w końcu zgodzić, jestem zbyt uparty, nie zostawię jej tak
tutaj. Ruszyliśmy wolnym krokiem w stronę jaskini Anastasi. Nasza podróż
była strasznie nudna, panowała nienaruszona cisza. Chciałem się do niej
odezwać, ale gdy tylko otwierałem pysk, czułem jakąś gulę w gardle
przez co nie mogłem nic powiedzieć. Fajnie, tak ma się zacząć nasza
znajomość? Może ten spacer był jednak złym pomysłem ? Ehh...Doszliśmy
powoli do jaskini Ann. Położyłem ją na legowisku, i zacząłem szperać po
szafkach w poszukiwaniu bandaża.
- Nie wiem czy mam bandaże, sprawdź w tamtej szafce. - Jęknęła i
wskazała zdrową łapą na półkę. Otworzyłem ją, i wyciągnąłem bandaż. Na
szczęście tam był. Podszedłem do Anastasi i zacząłem powoli obwijać jej
łapę. Próbowałem robić to delikatnie, tak, aby jej mocniej nie zranić.
Anastasio?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz