Widziałam, że starał się, bym nie czuła niepotrzebnego bólu, dlatego tłumiłam w sobie wszystkie jęki i syki. Cóż, przyznaję, skręcenie łapy było całkowicie moją winą. Powinnam uważać, a nie biec prawie na oślep przed siebie. Teraz muszę zapłacić za swoją bezmyślność.
Anubis skończył wiązać mój bandaż i spokojnie usiadł obok mnie. Zapewne miał zamiar wygłosić jakąś litanię odnośnie odpoczynku i nie ruszania się z jaskini przez kilka dni, więc nim jeszcze otworzył pysk, powiedziałam:
– Teraz jest już naprawdę w porządku. Daruj sobie całą listę zaleceń co do mojej osoby. Poradzę sobie.
Rzucił mi ostre spojrzenie, kręcąc głową.
– Gdy ostatnim razem powiedziałaś, że sobie poradzisz, chwilę później leżałaś w śniegu, jęcząc z bólu. Myślisz, że teraz sobie pójdę? Nie ma mowy. – Najzwyczajniej w świecie położył się, tym samym niemo pokazując mi, że mam brać jego słowa na poważnie. Westchnęłam i zerknęłam na wyjście z jaskini. Za nim było już ciemno, zapadła noc. Mój pierwszy dzień w sforze dobiegł końca.
Anubis? Taki bezwen trochę
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz