- Kto to ten cały Theo? – zapytałem Honey, gdy akurat
siedziałem z nią w jej jaskini.
- Mój kolega. A do czego ci to, jeśli można wiedzieć? –
spojrzała na mnie.
- Bo jak tu wszedłem to zanim cię obudziłem słyszałem jak
mruczysz pod nosem jego imię – roześmiałem się.
Zaczerwieniła się, ale nic na to nie odpowiedziała.
- Na pewno tylko kolega? – dopytywałem się z uśmieszkiem. –
Nie łączy was coś więcej?
- Nie.
- To czemu gadasz o nim przez sen? – spojrzałem jej w oczy.
- Może mi się coś z nim śniło – burknęła.
- Podoba ci się? – po tych moich słowach Honey prawie się
wywróciła.
- Nie! – krzyknęła. – Co ty sobie wyobrażasz? Jeszcze nie
dawno byłam z Ronem…
Westchnęła i schyliła się. Nie chciała, żebym zobaczył łzy w
jej oczach, ale ja to dostrzegłem.
- Czemu on odszedł? – załkała.
Przytuliłem ją i powiedziałem żartobliwie:
- Zawsze masz tego Theo.
Oberwałam po łbie, więc nie chciałem więcej ryzykować i
wyszedłem. Po drodze jakiś pies wpadł na mnie.
- Ej! Uważaj! – warknąłem.
- Przepraszam. Jestem Theo.
- A ja White. Theo… Moja siostra dużo mi o tobie opowiadała
– odrzekłem.
- Aaa, ty jesteś bratem Honey! – zrozumiał.
- A jak inaczej – roześmiałem się. – Usłyszałem od niej dużo
ciekawych rzeczy o tobie.
Teraz troszeczkę dopiekę Honey… Jak brat siostrze.
Theo? Nie mogłam się powstrzymać :P
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz