- Chodźmy powiedzieć twoim rodzicom!- uśmiechnęła się i zaczęła iść.
Ja usiadłem, spuściłem głowę a na ziemi kolejno pojawiały się łzy produkowane przez moje oczy. Mey się odwróciła i przez chwilę nie wiedziała o co chodzi. Potem przeanalizowała jeszcze raz swoje słowa i zrozumiała. Podeszła do mnie i mocno mnie objęła.
- Przepraszam...- zaczęła.- Zapomniałam.
- Nic się nie stało.- uśmiechnąłem się lekko i pocałowałem ją w policzek.- Chodźmy lepiej powiadomić twoją mamę.
Mey pokiwała głową i wspólnie wybraliśmy się do Giselle.
***po odwiedzinach***
Matka Mey przyjęła to z radością. Po rozmowie zaproponowałem Mey spacer.
- Przejdziemy się?- objąłem ją.
- Jasne.- uśmiechnęła się.
Zabrałem ją do Alei zakochanych.
- Nigdy tu nie byłam.- przyznała.
- Ja też nie...- zaśmiałem się.- Nie miałem tu z kim przychodzić.
- Teraz już masz.- pocałowała mnie.
Mey? Dzisiaj mam taki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz