sobota, 17 października 2015

Od Skyres - CD opowiadania Stanley'a

Zielarz, zielarz... Jakich mamy zielarzy? Michelle nie ma, a... Kurczę, zapomniałam! Przecież mój rodzony syn jest zielarzem! Odwróciłam się od Stanley'a i bez słowa pobiegłam do Aresa.
- Cześć mamo - przywitał mnie.
- Cześć, cześć. Masz może jakąś maść na swędzenie? - zapytałam szybko.
- Mam. A po co ci? - zdziwił się. Powiedziałam mu, co się stało.
- Prowadź mnie do Stan'a - zarządził Ares. Pobiegłam więc z powrotem nad morze. Syn podążył za mną. Gdy zobaczył Stanley'a, zaczął śmiać się ja szalony. Szybko jednak się przymknął.
- Spokojnie - powiedział. - Zaraz wetrę w ciebie maść.
Zmusił Stan'a do wyjścia z wody i nasmarował mu całe ciało kojącą maścią.
- Lepiej?
- Tak, o wiele - westchnął Stanley. Ares wrócił do siebie a ja usiadłam na piasku i zapatrzyłam się w morze.
Było tak pięknie...
- O czym myślisz? - z zamyślenia wyrwał mnie głos Stan'a.
- O niczym. A tak właściwie, to co zrobisz w zimę, w mrozy, bez futra?


Stanley ?

Brak komentarzy: