Co by tu ze sobą zrobić.Nesty nie ma, Jack z Taylor i Devo wyszli jakąś godzine temu.
Ciepłe promienie letniego słońca wpadały do jaskini. Lato.
Wyszłam z jaskini i z uśmiechem podziwiałam wielokolorowe kwiaty.
Dawno nigdzie nie byłam oprócz centrum i wąwozu. A może by tak Tajemniczy Las?
W sumie czemu nie? Już pogodziłam się z wiadomością, że Servus'a nie ma.
No więc ruszyłam. Po drodze mijałam różne psy. Nawet nie wiedziałam, że dołączyły do sfory.
Czas wyjść z ukrycia.Każdemu posyłałam szczery uśmiech i witałam się zwykłym,ale miłym 'Witam'.
Nawet nie zauważyłam gdy dotarłam o lasu. Od razu usłyszałam pohukiwanie sów.
Szłam powoli wsłuchując się w szum drzew.
Patrzyłam na wiewiórki, skaczące z gałąź na gałąź. Kolejny uśmiech.
W końcu drzewa przykry słońce, dotarłam do serca lasu.
Przysiadłam i podziwiałam naturę. Myszy co chwilę przebiegały mi przed nosem.
Ptaki szybowały nad moją głową. A ja byłam.Po prostu byłam i podziwiałam.
Nic dodać, nic ująć. W końcu nastał wieczór.
Podniosłam się i rozejrzałam.Do domu tędy ... nie bo tędy ... eee...którędy do domu?
Zgubiłam się. No nic. Ruszyłam wprost przed siebie.
Przedzierałam się przez tą 'dżunglę' na darmo.
Docierałam tam gdzie nigdy nie byłam.
W końcu padłam na trawę. Co ja mam ze sobą zrobić?
Z rozmyślań wyrwało mnie syczenie, 'ssss'.
Powoli wstałam i popatrzyłam przed siebie. Ku mnie zmierzała Czarna Mamba.
Jeden z najbardziej jadowitych wężów świata. Lecz ja nawet nie drgnęłam.
Usiadłam i patrząc na węża czekałam... Jego oczy.. były jak czarne koraliki. W dodatku hipnotyzowały.
Lecz dzięki mojemu skupieniu nie zostałam wprowadzona w trans.
W końcu mamba podpełzła do mnie i powoli obkręciła się wokół mojej szyi.
Nadal byłam skupiona i czekałam na jego ruch. Jego głowa utworzyła prostą linię przed moimi oczami.
-Droga do domu?Dziękuje.-wypowiedziałam
Ruszyłam w drogę wskazywaną przez węża. Po 10 minutach usłyszałam wołanie 'Crystal! Matko!'
Podbiegłam powoli w stronę dzwięku. W końcu ujrzałam Jack'a i Devo.
Podbiegli do mnie ale w połowie drogi się zatrzymali.
-Matko..Ty wiesz, że jeden z najbardziej jadowitych węży świata jest obkręcony wokół twojej szyi?-spytali
Pokiwałam z uśmiechem głową i spojrzałam na węża, który zdążył zejść z mojej szyi.
-No więc...Dziękuje - powiedziałam ,ale nie ruszył się.
-Chcesz ze mną zostać? Jako mój towarzysz?-spytałam
Wąż tylko podpełzł bliżej.
-A imię...Danger? - wąż podpełzł bliżej
- Więc witaj Danger.
Ruszyłam do domu razem z Danger'em i moimi synami.
Taylor jednak nie zwróciła uwagi na węża tylko od razu podbiegła do mnie.
Koniec dnia. Położyłam się na posłaniu a Dan obok mnie.
Nawet nie wiem kiedy usnęłam...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz