Jesień,jesień,jesień...
Kolorowe liście spadające z drzew,wiaterek i deszcz.
Patrzyłam na wschodzące słońce z Cypel High.
Eh...mogłam jeszcze pospać. Ziewnęłam przeciągle po czym się uśmiechnęłam.
Zaczęłam powoli zmierzać w stronę domu. Krok po kroku.
Zatrzymałam się o zamknęłam oczy. Poczułam jak moja sierść unosi się na wietrze.
Otworzyłam oczy. To co zobaczyłam wprawiło mnie w wielkie zdziwienie.
Zamrugałam parę razy oczami,ale to nic nie dało.
Powoli ruszyłam się z miejsca. Nad moją głową przeleciał feniks.
Gdzie ja byłam? Wszystkie tereny sfory już dawno zwiedziłam i to nie jest jeden z nich.
Stanęłam na brzegu jeziora i spojrzałam na swoje odbicie.
Normalna ja...lecz nim zdążyłam się uśmiechnąć w odbiciu pojawił się biały i czarny pies.
Stykały się nosami. Później pojawił się szary pies...a na głowach
czarnego i białego pojawiły się właśnie takie korony. Potrząsnęłam
głową. To musiało coś znaczyć.
Jak na zawołanie obok mnie pojawiła się księga. Otworzyłam ją.
W końcu znalazłam to czego szukałam:
"Żyły dwa rody: Białe i Czarne psy.
Stada te nienawidziły się i co chwila staczali wojnę.
Jednak coś sprawiło,że los ich odmienił się na zawsze.
Księżniczka Białych - Angel i książę Czarnych - Devil zakochali się w sobie.
Mimo sprzeciwień rodzin spotykali się.
W końcu rozpętała się wojna o władzę nad całą krainą.
Książę i księżniczka widząc co się dzieje wbiegli na środek wojny.
Spojrzeli sobie w oczy i złączyli pyszczki pocałunkiem.
Oboje unieśli się nad chmury i na ich głowach pojawiły się szare korony.
Wojnę już dawno przerwały stada, wiedząc,że spełnia się obietnica.
Z dwóch stad - Białego i Czarnego - powstanie nowe - Szare.
Książę i księżniczka złączą się na zawsze w miłości wiecznej.
Jeśli jednak miłość będzie nieprawdziwa - oboje zginą.
Ku szczęściu stad miłość była prawdziwa.
Powstało nowe stado."
Uwielbiam szczęśliwe zakończenia.Oderwałam głowę od książki.
Ale dlaczego to pojawiło się w moim odbiciu?
Z rozmyśleń wyrwał mnie głos:
-Witam piękną panią...
Odwróciłam się i ujrzałam czerwonego psa. Coś za dużo tych kolorów.
-Czego chcesz? - jak chcę potrafię być bardzo niemiła
Podszedł bliżej i obszedł mnie dookoła.
-Czego? Ciebie...-powiedział ze smakiem
Nim zdążyłam się obejrzeć rzucił się na mnie.
Zepchnęłam go z siebie,ale na marne. Może jestem od niego trochę większa to nie walczę tak dobrze.
Cofnęłam się po czym zaczęłam uciekać. Moją drogę ucieczki przerwała jak to mówią "ślepa uliczka".
Przybiegł a na jego twarzy zauważyłam ironiczny uśmieszek.
-I co moja droga panno? Skończysz jak twój ojczulek...-zaśmiał się
Tego było za wiele. Powaliłam go na ziemię po czym zaczęłam go dusić.
-Co.Zrobiłeś.Mojemu.Ojcu?!
-Och,przykro mi, ale to nie ja tylko wilki. Moi dobrzy znajomi... Wyrwał się i rzucił mną na skałę.
Chyba pękło mi żebro. Ale nie tylko ja byłam cała w krwi.Jego szyja też.
Nie dam rady... Bo przecież nikt mnie tu nie znajdzie... sama nie wiem gdzie jestem.
Jednak...
Ktoś? Tylko błagam nie jakaś mała suczka,bojąca się. To nie popis tylko
opowiadanie, na którym mi zależy. Najlepiej pies ze względu na siłę. Opo ma być długie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz