Biegłem najszybciej jak umiałem w stronę, gdzie usłyszałem uderzenie
lodu, nagle zauważyłem dziwną Tamę... pokrytą lodem? o tej porze roku?!
słyszałem że podobno nigdy nie zamarza... ale nie chciało mi się
wierzyć, a to prawda!, o tej porze roku! Nagle zauważyłem że na tej
tamie siedzi Lloyd! czemu jak kazałem mu tam wejść... wszystko
przez emnie... ale teraz musiałem go uratować
-Lloyd! trzymaj się! Zaraz jakoś cię stamtąd zabiorę!
-Alle szybko... ttu jest strasznie zimno i ślisko
-Faktycznie było zimno... lód aż parował!
-Powoli wszedłem na lód, poczułem przeszywające zimno na poduszkach łap, które powoli przeszywało się coraz wyżej...
Nie wiedziałem co zrobić... przecież Lloyd był mały! miałem już pomysł!
-Lloyd! musisz coś zrobić!
-Co?
- Ja wejdę na lód najwyżej jak potrafię a ty... eee.... wejdziesz,
wskoczysz mi na plecy, ok?, czy masz jakiś lepszy pomysł? I
przepraszam... to moja wina że się tam znalazłeś...
Lloyd?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz