Podążyłem wzrokiem za oddalającą się Michelle. Kąciki moich ust uniosły się delikatnie w górę. Niestety mój nastrój popsuła Queen, która usiadła obok mnie, kładąc głowę na moim ramieniu, w takiej samej pozycji co wcześniej Michelle. Chwilę tak siedziałem, rzucając spojrzenia to na Queen, to na Mich śpiąca w kącie jaskini. Po chwili także i Queen odpłynęła. Westchnąłem cicho i powoli odsunąłem się od niej. Głowa białej suczki opadła na ziemię, jednak ta nie obudziła się. Zresztą, nawet gdyby to zrobiła, nie zwróciłbym na to uwagi, gdyż myślami byłem przy Michelle. Podszedłem więc do niej, i położyłem się obok niej. Można by było pomyśleć, że się do niej przytuliłem... Ja jednak już się nie zastanawiałem nad tym, ponieważ zwyczajnie zasnąłem.
***Rano***
Zostałem obudzony przez Mich. Suczka mocno szturchnęła mnie w ramię.
- C-co?? - jęknąłem, przecierając oczy.
- Nic - wzruszyła ramionami i poszła budzić Queen. Jako że ten mały śpioch nie chciał wstać, Michelle wzięła go na plecy i wrzuciła do rzeki (która płynęła tuż obok). Biała suczka wyskoczyła z wody z wrzaskiem. Mich uśmiechnęła się zwycięsko, a ja zachichotałem. Queen, cała mokra, wyglądała naprawdę śmiesznie.
- Ach, Klausiu, zobacz co ona mi zrobiła! - jęknęła.
- Klausiu? - Michelle uniosła brew.
- Tak, Klausiu - napuszyła się Queen i natychmiast wtuliła we mnie. Popatrzyłem na Mich i warknąłem do Queen:
- Spadaj.
Biała suczka zalała się łzami, a Michelle głośno się roześmiała i powiedziała:
- To było dobre, Klausiu. Rób tak dalej.
Nagle naszła mnie nagła ochota na pocałowanie jej. Więc to zrobiłem.
Michelle? XD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz