piątek, 30 października 2015

Od Jem'a CD. opowiadania Suzzie

Spojrzałem na śpiącą suczkę z wielką obojętnością. Szturchnąłem ją lekko nosem, by upewnić się czy na pewne śpi. Jak się okazało - tak, spała. Słyszałem jej płytki oddech i bicie swojego serca, w tej całkowitej ciszy wypełniającej pomieszczenie. Wszystko dookoła pokryte było grubą warstwą kurzu, zniszczone i stare. Odwróciłem się szybko i wyszedłem na korytarz. Tu na ścianach wisiało kilka obrazów przedstawiających ludzi. Przeszedłem obok - do drzwi głównych. Pchnąłem je, po czym zwyczajnie wyszedłem na zewnątrz zostawiając suczkę samą w tym niewielkim domku. Usiadłem na ganku i podniosłem wzrok na niebo. Mamy zimę, śnieg pokrył wszystko dookoła, a słońce zachodziło coraz wcześniej. Uniosłem wysoko łeb. Zawyłem długo i żałośnie, aż serce się kraje.
***
Minęło wiele czasu odkąd spotkałem psa. Stałem się pustym samotnikiem. I zaczęło mi to przeszkadzać. Pochyliłem łeb pozwalając łzom spłynąć po policzkach, spaść na ziemię i wsiąknąć w nią. Byłem tylko małą duszyczką zagubioną w wielkim świecie. Włożyłem łapy do chłodnej wody w rzece, a w końcu zanurzyłem się w niej cały, prócz łba. Przeszedłem ostrożnie po dnie na drugi brzeg. Tam po prostu otrzepałem się z niej i ruszyłem dalej. Wypełniła mnie pustka, nie liczyłem, że spotkam kogoś. A jednak. Biała postać przemknęła mi przed oczyma, po czym znikła. Rozejrzałem się gwałtownie po okolicy warcząc. Obnażyłem kły, przyjąłem pozycję obronną. Postać wyszła z zarośli wcale nie zniechęcona moim zachowaniem. Wykrzyczała radośnie moje imię i rzuciła się na szyję. Napiąłem wszystkie mięśnie i zostałem w jednej pozycji, aż odkleiła się ode mnie. Spojrzałem na znajomą mordkę - Suzzie. Zmarszczyłem brwi, przekręcając łeb w geście niezrozumienia. Nie widzieliśmy się tyle czasu, aczkolwiek wcale nie tęskniłem. Kojarzyłem ją jedynie jako tą dziwną, jedzącą liście córkę Alfy... Spotkanie z nią nie wywołało u mnie emocji, poza zdziwieniem.


Suzzie?
Patrz, tyle czasu i co mi wyszło. Nic.

Brak komentarzy: