Roześmiałam się i zaczęłam go gonić. Nie wiedziałam, że Rayan jest taki szybki! Za to ja zdecydowanie za mało biegam, bo po kilku minutach dostałam zadyszki. W końcu zatrzymałam się, a Roy zrobił to samo, zdziwiony i zaniepokojony. Machnęłam łapą, pokazując mu że to nic poważnego. Gdy mój oddech się uspokoił, podskoczyłam i zaczęłam znów gonić Rayan'a. Tym razem on ledwo zdołał mi uciec.
- Nigdy mnie nie złapiesz! - krzyknął.
- Zobaczysz, złapię! - odkrzyknęłam.
I wreszcie Roy się potknął. Wyłożył się na ziemię jak długi.
Podbiegłam do niego i pomogłam mu wstać.
- Widzisz, złapałam cię - pochwaliłam się.
- Tylko przez to że się potknąłem - próbował się usprawiedliwić.
- Może i tak, ale teraz masz mi powiedzieć, którą suczkę masz na oku - wyszczerzyłam zęby w uśmiechu.
Rayan? Nie wiedziałam co napisać...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz