Zaczęłam uciekać. W pewnym momencie pies mnie zgubił. Wskoczyłam w
krzaki. Jednak to nic nie dało. Znalazł mnie i przygwoździł do podłoża.
-Kim jesteś i dla czego mnie śledzisz?! - Warknął.
Cisza.
-Nie interesuj się. - Mruknęłam.
-Ja mam czas, możemy tak siedzieć. - Uśmiechnął się szyderczo.
Spojrzałam się na niego zirytowana.
-Mal. - Wydukałam. - A teraz mnie wypuść.
Pies niechętnie się odsunął pozwalając mi wstać.
-A ty? Co tu robisz? - Zapytałam się.
Pies nie chciał się przyznać, ale ja szturchnęłam go barkiem i powiedziałam :
-No nie wstydź się, ja powiedziałam. - Na moim pysku pojawił się mały uśmieszek.
Pies podniósł jedną brew do góry po czym westchnął.
-Geronimo. Ze sfory psiego uśmiechu. - Powiedział i już chciał iść gdy ja zatarasowałam mu drogę.
-Gdzie się tak śpieszysz samobójco? - Zaśmiałam się. - Będę cie śledzić puki odpuścisz sobie próby zabijania.
-Dobra, skończę ale ty mnie nie śledź. - Warknął.
-Okej. Wiesz co?
-Hm?
-Jesteś pierwszym psem który chce w ogóle ze mną rozmawiać. - Szepnęłam.
-I pierwszym, którego tak wkurzasz. - Przewrócił oczami.
-Ej, opowiesz mi coś o sobie? - Zapytałam nagle.
Geronimo?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz