Jestem zadowolona. Ostatnio spotkałam Percy'ego. Teraz czuję się już lepiej w tym miejscu. Prawie jak... w domu. Ale nie zamierzałam poprzestawać na jednym znajomym. Chciałam stopniowo poszerzać te kręgi. Wyszłam przed swoją jaskinię. Zobaczyłam jakiegoś psa. Podbgłam do niego.
- Cześć - uśmiechnęłam się przyjaźnie i zamerdałam ogonem.
Spojrzał na mnie.
- Witam - odburknął.
Sprawiał wrażenie takiego, który chce być sam. Nie chciałam mu się narzucać, ale no cóż, potrzebowałam nowych znajomości.'
- Jesteś stąd? - zapytałam.
- Nie.
Trochę zbił mnie z tropu tą nieufnością.
- Bo to jest Sfora Psiego Uśmiechu. Ja też znalazłam tu swój kąt.
- Nigdzie nie muszę dołączać - odparł twardo.
Postanowiłam podejść go z innej strony.
- Na pewno brakuje Ci towarzystwa, poza tym przez te kilka lat swojego życia gdzieś musiałeś mieszkać. No nie daj się prosić.
Zamyślił się na chwilę i nieco spóścił masywny łeb.
- No dobrze. Chodźmy.
Czułam, że niezbyt jest przekonany, ale sądzę, że się przekona do tego miejsca.
Po paru chwilach dotarliśmy do jaskini Mashine. Poleciłam samcowi aby sam tam wszedł i się ugadał.
* Po 10 minutach *
- I co, przyjął Cię?
Tskume?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz