sobota, 3 października 2015

Od Lloyda

Błądziłem po miejskich parkach i ogrodach aż do zmęczenia . Nie miałem nic do jedzenia . Czułem że staczam się na samo dno . Nagle łapki się pode mną ugięły i straciłem poczucie czasu - zemdlałem .
***
Minęło parę godzin dopóki doszedłem do siebie . Powolnie zaczynałem odzyskiwać czucie w łapkach kiedy poczułem że się poruszam , byłem na grzbiecie jakiegoś psa .
Szybciutko sturlałem się ze zwierza i chciałem już uciekać kiedy pies wziął mnie w zęby i zarzucił mnie na swoje plecy .
- Hej ! Zostaw mnie ! - wykrzyczałem .
- Kiedy leżałeś nie przytomny w lesie to nie było Ci śpieszno do uciekania , więc teraz się uspokój . - zawołał zdenerwowany pies .
- Dobrze ale gdzie mnie niesiesz ? - zapytałem .
- Powiem Ci ale najpierw mi się przedstawisz ! - zaśmiał się pies .
- Jestem Lloyd ... a ty ? - wyjąkałem przerażony .

Ktoś ?

Brak komentarzy: