- Co to było?! - krzyknęła Winnie, trochę rozradowana, trochę zmieszana. - Masz faceta?
Wstałam i wściekła podeszłam do niej.
- Nareszcie raczyłaś się pokazać, co? Po dwóch latach!!! - wykrzyczałam jej prosto w twarz.
- O co ci chodzi? - mruknęła.
- O to że byłaś tak zajęta Theo że nie widziałyśmy się dwa lata!
- Potrzebuję pomocy - oznajmiła, jakby nie słyszała moich słów.
- Idź do Theo - prychnęłam. - To koniec.
Obrażona suka wyszła, a ja położyłam się na posłaniu. Po co mieć takich przyjaciół...?
***
Nie rozumiałam, czemu wszyscy sforzanie się ze mnie śmiali. Gdy przechodziłam, wytykali mnie palcami i mówili coś do siebie.
Gdy jakaś suczka zawołała za mną:
- Idzie dziwka Jem'a!
Zrozumiałam co się stało. To Winnie nagadała wszystkim takie rzeczy. Byłam wściekła. Zadygotałam konwulsyjnie. W tym momencie z całego serca nienawidziłam Win. Jednak, w miarę spokojnie przeszłam obok wielkiej grupy psów i pobiegłam na In Litore. Zgadnijcie kogo tam znalazłam.
Jem'a.
Popatrzył na mnie. Zapewne przykre słowa dotarły też do niego.
Powolnym krokiem, nie spuszczając ze mnie wzroku, samiec podszedł do mnie. Nasze nosy dzieliło może 10 centymetrów.
- Przepraszam... - szepnęłam. Niby to nie moja wina, ale...
Jem? Te głupie egzaminy wyczerpały moje pomysły i chęć do życia ;=;
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz