- W porządku? - zapytał z tą samą, zdezorientowaną miną.
On martwi się o mnie? Przecież przed chwilą stoczył walkę z olbrzymim basiorem.
- Jasne.. - odparłam nieśmiało. - A co z..
Wskazałam pazurem bliznę na brzuchu psa. Odpowiedział mi już kilka razy na to pytanie, jednak byłam zbyt zdenerwowana, aby cokolwiek z tego zrozumieć. Pies machnął łapką na znak, że nie ma się co martwić.
- Czuję się dobrze, naprawdę! - orzekł, a jego pysk rozjaśnił szeroki uśmiech.
************
Gdy byliśmy w Centrum, nawet nie proponowałam Vusserowi dalszego
spaceru. Musiał odpocząć, to było widać; a bynajmniej ja to
dostrzegałam.- Cześć. - powiedziałam, po czym przytuliłam psa.
Jęknął cicho, dlatego też pomyślałam, że zrobiłam to zbyt mocno. Cofnęłam się kilka kroków do tyłu, po czym skręciłam w stronę jaskini. Kiedy byłam już u progu kamiennego domku, Vusser zorientował się, że się z nim pożegnałam. Wydał z siebie głośne "Do zobaczenia!" i również poszedł do swego mieszkania.
Vusser? c:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz