Gdy usłyszałam ostatnie słowa Mashine, odetchnęłam z ulgą. Na reszcie
koniec z pilnowaniem tych małych poczwar. Zwróciłam swój wzrok na
odchodzącego Mashiego, a później na Stan'a, który próbował zebrać do
kupy biegające szczeniaki.
- Dobra - zwróciłam się do Stanley, który w końcu zapanował nad zgrają.
- To chodźmy - kiwnęłam głową i stanęłam dumnie przed szczeniakami -
Idziecie za Stanley'em - warknęłam, pokazując kły. Cała zgraja, może nie
za bardzo posłusznie, jednak ustawiła się za psem.
* Po odprowadzeniu szczeniaków *
- Walter był ostatnim szczeniakiem - odetchnął Stanley i spojrzał na
mnie. Kiwnęłam głową, a na moim pysku ukazał się lekki uśmiech.
- To co teraz robimy? - zapytałam i usiadłam na ziemi. Stanley wzruszył
ramionami i rozejrzał się wokół. Ja podniosłam wzrok. Słońce zbliżało
się ku zachodowi, chodź przez ciemniejsze chmury, nie było go za bardzo
widać.
- Robi się zimno - mruknął pies - Trzeba się zbierać - zarządził. Pokiwałam głową i zaczęliśmy wracać do swoich jaskini.
Stanley?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz