niedziela, 20 grudnia 2015

Od Shairen

- Wstawaj! - obudził mnie głośny bas.
Z pewnością potok przekleństw nie był skierowany do mnie. Nadbiegał z głębi jaskini, a bynajmniej tak można było to osądzić, wsłuchując się w echo. A przecież nikt nie siedziałby w mojej jaskini, przyglądając się mnie; raczej ogonowi, który jako jedyny z części ciała wystawał spod miękkiego, wełnianego koca. Zeszłam z łoża, strącając przy tym jedną z moich ulubionych farb. Niestety, zdążyła się potłuc, zanim ją złapałam. Moje podkrążone oczy były skierowane w czerwoną plamę.
- Żegnaj, koleżanko - szepnęłam, patrząc tęsknie na okno.
"Właśnie, można by gdzieś się wyrwać." - pomyślałam. I miałam w tym dużo racji; siedziałam w swojej jaskini już kilka dni. Nie wychodziłam polować, bo.. Eh, to za długa historia. Odsunęłam gładki głaz, którym była zakryta jaskinia. Wpadł na mnie jakiś pies, czy też sunia, trudno określić. Otrząsnęłam się z piachu, przy czym kilka ziaren wpadło mi do oka.
- Catherine, mogłabyś coś namalować? - usłyszałam cichy głos, tym razem skierowany do mnie.
- Nie Catherine. - poprawiłam. - I tak, mogłabym "coś" namalować.
- Em.. - tym razem można było usłyszeć lekkie zakłopotanie.
Nic już nie powiedziałam. Owa postać też zamilkła.

Psie, czy też suczko? c:

Brak komentarzy: