Jej ostatnie słowa nie były dla mnie dobrą wiadomością.
- Taak... do jutra - powiedziałem sam do siebie
Położyłem się na legowisku wyczerpany dniem. Moje oczy jakby same zamknęły się wprowadzając mnie w długi sen...
***
Otworzyłem ociężale oczy. Która to godzina? Acha...dziewiąta.
Rozejrzałem się po jaskini. Po Safirze ani śladu. Westchnąłem z
zadowolenia zasypiając ponownie.Nie trwało to jednak długo,gdyż
usłyszałem znajomy głos :
-Halo? Mi..Mi..Mike?
Zero spokoju. Cudownie... Wstałem i skierowałem się w stronę wejścia.
Stał tam nikt inny jak suczka. Jej kąciki podniosły się prawie nie zauważalnie do góry.
- Cóż tobą kierowała,że raczyłaś zbudzić mnie ze słodkiego snu? - spytałem
Zakłopotała się lekko moimi słowami.
- Eee..nie wiedziałam... - zaczęła gubić się w słowach
- Mniejsza z tym, jadłaś coś może na śniadanie? - starałem się naprawić jej humor
Pokiwała przecząco głową na co ruszyłem przed siebie. Suczka nadal stała
w miejscu więc głową wskazałem, żeby ruszyła za mną. Przyłożyłem nos do
podłoża starając się coś wywęszyć. Jednak jak na coś zapolować, nie
czując zapachu ofiary? W końcu jest zima. Zrezygnowany rozejrzałem się
wkoło.
W oddali zauważyłem mały punkcik. Uśmiechnąłem się i powoli zacząłem się
skradać do , jak się okazało, zająca. Powoli, bez najmniejszego hałasu
rzuciłem się na bezbronne zwierzę.
Podzieliłem zwłoki na dwie części.
- Masz może ochotę? - podsunąłem jej kawałek pod nos
Safira?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz