czwartek, 17 grudnia 2015

Od Vice CD opowiadania Steve'a

Nie mogłam uwierzyć w to, co właśnie usłyszałam. On? Zakochany? We m n i e? Niemożliwe. Jeszcze wcale nie tak dawno wieszał na mnie koty i nazywał tak, jak nie przeszłoby mi przez gardło.
Z drugiej jednak strony, jeśli czuł coś do mnie podczas tego całego zamieszania z Meghan, nawet mu się nie dziwię. Wściekłabym się sama, jeśli ktoś, kogo "kocham" nie wierzyłby w moje słowa.
Patrzałam, jak odchodzi. Setki, tysiące pojedynczych myśli kotłowały się w mojej głowie, walcząc o wygraną. Trwało to tak długo, aż czubek ogona Steve'a nie nie zniknął z pola widzenia - a raczej gdy wtedy zaprzestałam myślenia i pobiegłam za nim.
Było to trochę nieporadne ze względu na śliski lód pod łapami, ale jednak dotarłam do samego retrievera.
- Steve! - krzyknęłam. Pies odwrócił się w moją stronę na chwilę przed tym, jak wpadłam na niego ślizgając się po lodowej pokrywie.
Przewróciliśmy się, słyszałam jak jego bark uderza o twardą nawierzchnię. On sam jednak się śmiał.
Dawno go takiego nie widziałam.
Patrzałam mu w oczy, opierając się na jego brzuchu. Wpatrywałam się w źrenice, rozszerzone do tego stopnia, że niemal całkiem zakrywały tęczówki.
- Powiesz coś? - słowa wyparowały spokojnie z jego ust, choć ciężko dyszał.
Ale co? Chciałam spytać. Co mam ci powiedzieć, Steve? Że też to czuję i z chęcią oddam się gorącym flirtom?
Prawda jest mniej barwna.
- Steve... - bardzo mądrze, Vi. Popisałaś się.
Pies już wiedział. Z resztą, nawet ślepy by zauważył.
- Jasne. - już się nie uśmiechał. - Nie, ja rozumiem. Serio. Wiem, nie każdy ma szczęście.
Wyczołgał się spode mnie i otrzepał z okruchów lodu.
- To... leć do Jem'a, powiedz, że gratuluję.
I odwrócił się, by ode mnie odejść. Kolejny raz w tym dniu. Nie pozwolę na to, żeby moja małomówność coś zepsuła.
- Steve. - powtórzyłam i ruszyłam za nim.
Zdążyłam złapać go za... właśnie ten puszysty ogon.
Skrzywił się, ale przystanął i odwrócił głowę. Podeszłam do niego i spojrzałam głęboko w oczy.
- Steve, ja nie mogę tego wiedzieć. - wyznałam. - Całą godzinę temu moglibyśmy rzucić się sobie do gardeł. Myślisz, że po tym wszystkim mogę patrzeć na ciebie w ten sposób?
Chcąc, by moje słowa miały głębszy wyraz, wtuliłam się w jego bok.
- Potrzebuję czasu. - wyszeptałam przez jego sierść.

Steve.

Brak komentarzy: