- Naprawdę? - zapytałam, zdziwiona słowami psa.
Nie
wiedziałam, że ma takie zdanie o moim głosie. Ale nie wątpię w to, że
jest utwierdzony w tym przekonaniu jako.. jedyny. Spojrzałam na
Locked'a, który energicznie pokiwał łbem. Najprawdopodobniej było to
potwierdzające skinienie. Naszą rozmowę przerwało nam głośne uderzenie
pioruna w ceramiczny, postarzały dach. Mój towarzysz lekko podskoczył.
-
Chodźmy. - mruknął, kierując łapę w stronę obskurnych drzwi. - Może się jeszcze bardziej rozpadać!
W
tym momencie miał całkowitą rację. Budynek z pewnością nie miał żadnych
piorunochronów, które i tak nic by tu nie dały. Znaczna część domu była
istną ruiną. Pokiwałam łbem, by dać mu do zrozumienia, że jestem za
propozycją.
*************
- Gdzie teraz chciałabyś iść? - spytał z równie zadowoloną miną, jak dzisiaj rano. - Może do Rajskiego Ogrodu?
-
Nie
obraź się, Lock.. - zaczęłam. - Ale teraz marzę tylko o kocu i ciepłym
mleku. Nie chcę znowu łykać tych świństw na przeziębienie.
Open cicho westchnął. Było widać po nim, że nie jest zadowolony z tego obrotu sprawy.
- Do zobaczenia.. - szepnął, odwracając się w stronę Centrum.
Przekrzywiłam łeb i spojrzałam na psa. W oddali było widać smukły cień. Wpadłam na genialny, moim zdaniem, pomysł.
- Locked! - krzyknęłam, podbiegając w jego stronę. - Zaczekaj!
- Coś się stało?
- prawie natychmiast się odwrócił i wbił pazury w grunt.
- Mam pomysł - wytłumaczyłam, a mój pysk rozjaśnił się uśmiechem.
Jednak
musiałam pchnąć go łapą na zachętę, a on zamrugał kilka razy, wyraźnie
zdezorientowany. Wiedziałam, że nie odpowie na pytanie, o czym myślał,
dlatego też powtórzyłam wcześniejsze słowa.
*************
- Skąd to wytrzasnęłaś? - zapytał Locked, nadal śmiejąc się z "pacynek". - Chyba nie zrobiłaś tego sama.
-
Dostałam od
poprzednich właścicieli.. Mieszkałam wtedy w Albiny Paradise. -
przerwało mi pytające spojrzenie Lock'a. - To take małe miasteczko,
właściwie wioska.
Pokiwał łbem, aby zatuszować wyraźne zakłopotanie.
Wtedy uśmiechy zeszły nam z pysków. Przypomnieliśmy sobie o przykrych
wydarzeniach z jego życia. A bynajmniej ja pomyślałam o tym w tamtej
chwili.
- To jest lis polarny. - oznajmiłam, wtykając psu na pazur pacynkę. - Trzymaj, ja wezmę tego psa.
Był bardzo podobny do mojego
towarzysza. Jego jedyną cechą odróżniającą od Locked'a była ruda, wielka plama na grzbiecie.
- Wiesz co? - zagadnęłam psa, patrząc na mały zegarek w kącie jaskini. - Kładźmy się spać..
- Nie mam mate..
- Masz - szybko wręczyłam Open'owi koc i gąbkową matę. - Jak będziesz głodny, mam kilka królików w komodzie. Dobranoc!
Zgasiłam
niewielką latarkę, która przedtem służyła jako reflektor. Pies mruknął
kilka razy, co niekoniecznie można było
zaliczyć do wyrazów, czy też onomatopei. Zasnęłam trochę szybciej niż
wcześniej, nie dbając o ułożenie poduszki, czy też okrycie kocem.
Kiedy się obudziłam, gwar panował już w całym Centrum. Przeciągnęłam się
leniwie, i spojrzałam na puste miejsce na materacu. Locked z pewnością
ulotnił się już dawno, bo był już zimny. Pobiegłam do jego jaskini,
czym spowodowałam wspólny upadek na posadzkę.
- Ostrożnie! - krzyknął, lekko się uśmiechając.
Otrzepałam się z ziemi i pomogłam mu wstać, wystawiając prawą łapę.
- Czemu tak wcześnie wstałeś? - zapytałam, tym razem nie dając mu wywinąć się od odpowiedzi.
Lock? *^^*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz