niedziela, 20 grudnia 2015

Od Bitter Sweet'a - C.D. opowiadania Gracy

- Tak, tak. - warknął, właściwie, sam do siebie. - Ty idź spać, a ja będę podkładał jakieś cholerne paczki.
Bitter już od dawna wykazywał wyraźną niechęć do Wigilii, a tym bardziej do całego wydarzenia, zwanego "świętami". Ale jak już powiedział Gracy - nie ma zamiaru psuć tych świąt innym. Przygotował sześć paczek. Dwie miały pójść do Gracy i Elaine, jedna do Avril.. lecz Rill już nie ma. Owczarek kompletnie o tym zapomniał, że jego niedawno poznana towarzyszka opuściła sforę. Bez żadnego pożegnania. Nie miał zamiaru jej opłakiwać, a nawet nie chciał tego robić. Ona na pewno nie przejęła by się tym, że jakiś Bitter Sweet odszedł ze sfory zostawiając znajomego. Z powodu tego odejścia, słowo Avril kojarzyło mu się tylko z jednym - a właściwiej, z obojętnością.
 *******************
- Jak Ty to zrobiłeś, Miku.. - szepnął tak cicho, by reszta sfory nie zauważyła, że ktoś łazi po dachach.
Trzymał w łapie książeczkę, którą wziął z szałasu młodych chłopców. Biwakowali obok Forest Stream, rozpalając przy tym ognisko. Sweet co raz parskał śmiechem, wiedząc, że potrafi to lepiej od ludzkich dzieci. W końcu jednak naszła go chęć na krótką drzemkę.
   Wszystkie słynne sposoby Świętego wydawały się psu całkowicie bezsensowne. Nie mógł znaleźć niczego odpowiedniego dla siebie, więc wybrał najbardziej banalny sposób. Przeszedł przez wejścia do jaskiń. Elaine zostawił srebrną gwiazdkę z masy solnej i rysunek lasu, wykonany przez niego. Nie umiał dobrze rysować, ale zawsze pocieszał się jednym zdaniem.
- Jak się nie spodoba, mogą wyrzucić.
Następnie poszedł do Shairen i oddał jej swój mikrofon. Wiedział, że lubi śpiewać, dlatego też wpadł na owy pomysł. Beethovenowi podarował medalion z literką "B", a do Grey przyszedł ze szklaną kulą, w której imitacja śniegu wyglądała dosyć uroczo, ale też ofiarował jej miękki, wełniany koc. A jego prezentem był ogromny głaz, którym miał przytrzymać drzwi, aby nikt nie wchodził bez zaproszenia. Najbardziej - rzecz jasna - był zadowolony ze swego prezentu. "Pracował" do rana, a potem padł wycieńczony na łoże.
- Jak ja nienawidzę świąt. - burknął, a następnie zapadł w sen.

Gracy? +-+

Brak komentarzy: