sobota, 12 grudnia 2015

Od Gracy - CD opowiadania Bitter Sweet'a

Suka cicho westchnęła, gdy przeczytała kartkę, przyklejoną do skały. Uważała, że Bitter mógłby darować sobie te wszystkie docinki.
- I kto tu jest dziecinny - znów westchnęła Grey i zaczęła iść do domu. Nie mogła jednak znaleźć w nim miejsca dla siebie, więc, skoro jeszcze nie było ciemno, poszła do swojej rodzinki. Szła dosyć szybkim krokiem, by nie zamarznąć.
- Cześć młoda - usłyszała znajomy głos i gdy podniosła łeb, ujrzała Stanley'a. Uśmiechał się tak ciepło, że rozgrzewał on uśmiechem cały śnieg. Grey oczywiście nie mogła, nie odwzajemnić gesty. Zrobiła to jednak nie tak chętnie.
- Cześć - westchnęła, jednak z jej psyka nie schodził uśmiech. Stan obszedł ją wokół, później staną i zmierzył ją wzrokiem.
- Coś Cię gryzie - stwierdził Husky i chciał usiąć na śniegu, jednak szybko się podniósł.
- Wszystko jest dobrze - zaprzeczyła i zaśmiała się pod nosem z dziwnego odruchu psa.
- Już nie wkręcaj. Widzę to - mruknął Stan i znów zmierzył Gracy wzrokiem. Ta przekręciła łeb i lekko się uśmiechnęła. Może akurat z nim najlepiej o tym porozmawiać. W końcu ma już swoje lata, a nadal jest jakby szczeniakiem.
- Jeden Bitter Sweet twierdzi, że muszę dorosnąć - westchnęła i uniosła wzrok na Stanley'a. Ten wydawał się dosyć rozbawiony, zresztą jak zwykle.
- Żaden Switter Beet...
- Bitter Sweet - poprawiła psa i zaczęła się śmiać. Wiedziała, że robi to specjalnie, by rozbawić sukę. Aż trudno było Gracy uwierzyć, że on i Loki są spokrewnieni.
- Mniejsza z tym - mrukną i kontynuował, przerwaną przemowę - Żaden pies nie będzie mówić Ci kiedy masz dorosnąć. Nie słuchaj go - poklepał ją po barku.
- Przykładem tego jesteś Ty - wskazała łapą na Husky'ego i obydwoje parsknęli śmiechem. Stanley skinął głową i pożegnali się, rzuciwszy krótkie „Pa” i poszli w swoje strony. Grey była teraz przepełniona pozytywną energią Stanley'a, że do każdego przechodzącego psa lub suki ze szczerym uśmiechem, mówiła cześć. Gdy była niedaleko jaskini, zauważyła Bitter'a. Szczerze mówiąc dziwne byłoby gdyby go nie zauważyła, ponieważ mieszka obok. Sweet na pewno by się z tego ucieszył.
- Cześć - rzuciła do niego wesoło, z szerokim uśmiechem i truchtem wbiegła do jaskini. Wzięła koc w łapy i przytuliła go, a później zasnęła.

Sweet? ∆,∆

Brak komentarzy: