Położyłem łapę na owym policzku, czerwieniąc się. Właściwe nie pamiętam,
bym kiedykolwiek czuł do kogoś to, co czuję do Suzzie. Poczułem gulę,
narastającą w moim gardle, przez którą nie mogłem nic z siebie
wykrztusić. Patrzyłem głęboko w jej duże, błyszczące oczy, aż w pewnej
chwili obydwoje zawstydzeni odwróciliśmy wzrok. Su, nie mogąca zbytnio
kręcić głową, przez opatrunki na szyi zaczęła błądzić nim [wzrokiem] po
jaskini, ja natomiast spuściłem pysk.
- Dziękuje... - wyszeptała jeszcze raz, jakby tego wcześniejszego
zupełnie nie było. Może i tak byłoby lepiej. Nienawidzę niezręcznych
sytuacji. Pewnie dlatego nigdy nie potrafiłem rozmawiać na takie tematy,
o ile można tak powiedzieć. Unikałem z reguły towarzystwa suczek.
Unikałem każdego towarzystwa, właśnie dzięki sforze to minimalnie się
poprawiło. Wtedy coś się we mnie ruszyło. Położyłem obydwie łapy na
wysokim posłaniu suczki i pochyliłem się nad nią. Tym razem ponownie
spojrzałem w jej oczy, choć nie miałem zamiaru odwracać wzroku.
- Co ty...? - nie dokończyła zdania, raczej była zbyt zaskoczona,
ponieważ w tamtej chwili jeszcze niczego nie zrobiłem. Odczekałem krótką
chwilę, aż zbliżyłem swój pysk do jej. Pocałowałem ją delikatnie. Ku
mojemu zdziwieniu nie zrobiła zupełnie nic. Chciałem zrobić to jeszcze
raz, lecz poczułem, że suczka próbuje odchylić pysk do tyłu. Cofnąłem
się w tył, po czym wyskoczyłem na zewnątrz. Tam od razu podszedłem do
mnie Mashine, którego pewnie zaciekawiło moje tajemnicze zachowanie.
- Wszystko w porządku? - spytał, kładąc łapę na moim ramieniu. Pokiwałem nerwowo łbem. Wyminąwszy go ruszyłem na przód.
Co ja przed chwilą zrobiłem...?
Suzzie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz