Nawet, jeśli Alfa opowiedział wszystko wyraźnie i jasno, wciąż nie
wiedziałem co jest grane. Stanąłem jak wryty, mierząc Mashine nieufnym
spojrzeniem. Musiałem wyglądać na naprawdę skupionego i pogrążonego w
swoich myślach. Na krótką chwilę odpłynąłem nawet do tej cudownej
krainy. Krainy, w której znajdowałem się tylko ja - Samiec Beta - i
upiory. Nie była w tej chwili taka cudowna... Zupełnie nie potrafiłem
odnaleźć się na tym stanowisku. Nie sądziłem, że moje życie może aż tak
bardzo zmienić się przez jedną pozycję. Z pozoru... prostą. Tak myślałem
do tej chwili. Właściwie, to miałem nawet ochotę oświadczyć właśnie, że
rezygnuję i pójść gdzieś w cholerę. Ale szybko porzuciłem myśl. Nie
mógłbym tak zostawić tych wszystkich osób. Nie potrafiłbym. Nagle
poczułem jak Mashi mocno chwyta mnie za ramię i usłyszałem swoje imię.
Tak... Wróciłem do szarej rzeczywistości. Opuściłem ponuro łeb.
- Jem - zaczął stanowczo Alfa. - Musimy wszystkich powiadomić, upiory
mogą zaatakować w każdej chwili. Uśmiechnął się słabo, jednak widząc
moją reakcję szybko opuścił kąciki ust. Odwróciłem się i wybiegłem z
jaskini. To takie... smutne. Przecież wszyscy zginiemy, nie ma szans,
żebyśmy wygrali z upiorami! Wtem coś świsnęło mi koło ucha. Zatrzymałem
się w miejscu. Zostałem powalony na ziemię. Zaryłem pyskiem w grubą
warstwę śniegu. Szybko, jak tylko mogłem podniosłem się i stanąłem
twardo. Przede mną stała tajemnicza postać. Nosiła długą czarną szatę i
kaptur zasłaniający twarz. Z rękawów wystawały kościste, blade dłonie.
Cofnąłem się gwałtownie do tyłu, aż poczułem za sobą pień drzewa.
Nieznajomy zbliżył się do mnie. Złapał za szyję, i choć nie wyglądał na
silnego fizycznie, z łatwością uniósł do góry. Zacząłem się dusić i
szamotać, byleby tylko uwolnić się z zabójczego uścisku. Postać szepnęła
mi coś na ucho, ale nawet nie zwróciłem na to uwagi. Wreszcie puściła
mnie. Z powrotem upadłem na podłoże. To... to był upiór. One już
atakują?
* * *
Minęło kilka godzin, dni, tygodni... Nie ważne. To zdarzenie utknęło w
mojej głowie za każdym razem wywołując strach. Lęk ogarnął mnie tak, że
nie opuszczałem jaskini. Zaszyłem się w jej kącie, zapominając nawet o
normalnych sprawach. Jadłem resztki zwierząt, które upolowałem kiedyś i
przytargałem do jaskini. Najbardziej niepokoiło mnie to, że nikt nie
przyszedł. Nikt nie chciał mnie odwiedzić. Zdawało mi się, że miałem tu
chociaż kilku przyjaciół, ale teraz to przeminęło. Może wydawało mi się
tylko, że czas tak szybko leciał? A może faktycznie tak było?
Nie, nie wytrzymam tego. Im dłużej tu jestem, im dłużej mam świadomość,
że te okrutne stwory są w pobliżu coraz bardziej mam ochotę uciec i
zostawić to straszne miejsce. Może byłoby lepiej gdybym nie był w to tak
wplątany. Z początku myślałem, że posada Bety to nie będzie nic innego
nić rozkazywanie innym. Dopiero teraz przekonałem się, jak poważna jest
ta sprawa...
Stałem już pod jaskinią Alf szykując się na długą i poważna rozmowę z
przywódcami, oraz innymi ważnymi psami, doświadczonymi. Należało ustalić
jakąś strategię, ustawić na granicach więcej obrońców... Teoretycznie,
trzeba było zrobić wszystko. Sfora nie była przygotowana na takie ataki.
Kilka psów codziennie patrolujących tereny, rano i wieczorem, teraz
zdecydowanie nie wystarczała. Wojownicy powinni być w gotowości. Nim się
obejrzałem, siedziałem już w jaskini wsłuchany w słowa Lokiego. Był tu
odkąd tylko pamiętam, to też nie zdziwiła mnie tu jego obecność.
Spuściłem wzrok i wbiłem go w ziemię. Może... warto byłoby opowiedzieć o
tym zdarzeniu sprzed kilku dni? Nie, póki sam nie rozwiąże sprawy, nie
będę nikomu o tym mówił.
Wreszcie głos zabrał Mashine i właściwie dopiero teraz przeszliśmy do
sedna. Narysował na ziemi pazurem coś w rodzaju mapy, po czym zaczął
kreślić tam znaki. Wszyscy patrzyli na to z zainteresowaniem.
- Nie musimy bronić tych granic - wtrącił ktoś, kładąc łapę na jednej z
linii. - Po tej stronie mamy sojuszników. Zamiast tego moglibyśmy
wzmocnić przeciwną stronę, z której na pewno zaatakują upiory.
Mashi stał przez chwilę w ciszy, myśląc.
- Chyba jednak warto, na wszelki wypadek, zostawić tam kilka psów. W
czasie wojny musimy być szczególnie ostrożni - oznajmił, a po jaskini
przeszedł tylko cichy pomruk.
Loki? Mashine?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz