poniedziałek, 7 grudnia 2015

Od Jem'a CD opowiadania Ansii

Nowa. Mierzyłem ją typowym ponurym spojrzeniem, a ta robiła to samo. Zdziwił mnie sam początek znajomości. Zdawało się, że wreszcie spotkałem psa, który nie ma zamiaru od razu koło mnie skakać. Była pierwszą osobą, która nawet nie próbowała zacząć ze mną rozmowy. Być może już wiedziała kim jestem, ale wtedy wystarczyło by zwyczajne "Jem, tak?" czy chociaż przedstawienie się. Ale ona nic nie mówiła. Stała przede mną, nie wykazując nawet żadnych emocji. W jej oczach nie malował się strach, radość, kompletnie nic. Wydawała się obojętna na wszystko, przynajmniej w tej chwili. Na sekundę pomyślałem, że wcale nie mówi, że może być taka jak ja. Szybko jednak zostawiłem tą myśl, niemożliwe. Zamiast tego skupiłem na jej wyglądzie.
Wyglądała na owczarka australijskiego. Heh, kolejne co może nas, w pewnym sensie, łączyć. Mimo tego, nie przypominała mnie. Była ode mnie dużo smuklejsza, lecz to raczej naturalna różnica płci. Jej grzbiet, oraz głowa była czarne. Na pysku, poprzez klatkę piersiową do podbrzusza ciągnął się biały ślad. Na policzkach oraz nad oczami widniały kremowe plamki. Jej sierść była krótka, aż dziw, że nie trzęsła się z zimna. Widoczne były mięśnie, na łapach, piersi i całym jej ciele. Z początku uznałem, że to zapewne kolejna wystraszona suczka zagubiona w wielkim świecie. Teraz jednak zapomniałem o tym. Wydała mi się być inna, a przez tą inność także niebezpieczna. Automatycznie mój umysł uznał ją za intruza. Obnażyłem kły i odskoczyłem do tyłu z najeżoną na grzbiecie sierścią i uszami położonymi po sobie. Suczka szybko przyjęła pozycję obronną, również cofając się do tyłu. Zaczęliśmy krążyć w koło, nie rezygnując z kontaktu wzrokowego. Żadne z nas nie zamierzało odpuścić. Choć nie znałem jej dobrze, już zdołałem dostrzec kilka istotnych szczegółów. Była wciąż czujna, nie zwracała w tej chwili uwagi na żadne odgłosy z tyłu. Dobrze wiedziała, że gdyby nawet na chwilę zajęła się czymś innym mógłbym zaatakować. Minęło kilka minut, następnie kwadrans. Rozluźniłem powoli mięśnie, które do tej pory były mocno napięte. Powoli, wciąż zachowując ostrożność, wyprostowałem się i powróciłem do normalnej postawy. Szczeknął w jej stronę, chcąc jednocześnie dać znać kto tu rządzi, i pokazać, że możemy odpuścić sobie walki. Minęło kilka chwil. Wreszcie odwróciłem się, ruszyłem w miejsce, do którego kierowałem się jeszcze przed spotkaniem z nieznajomą - nad strumyk. Było to jedno z niewielu miejsc, z których o tej porze roku można było czerpać wodę. Brodziłem w wysokim śniegu. Pogrążyłem się w myślach, że nim się spostrzegłem dotarłem. Podszedłem do brzegu. Po drugiej stronie mieszka pewien pies, który zaprosił mnie niedawno do siebie, więc zdecydowałem, że po zaspokojeniu pragnienia skorzystam z jego propozycji. Twardo postawiłem łapy na kamieniach, pomiędzy którymi płynął strumyk. Pochyliłem się i zaczął powoli pić chłodną, lecz orzeźwiającą wodę. Wreszcie podniosłem łeb, a ten kto stał po drugiej stronie aż wprawił mnie w zdumienie. Była to ta sama suczka. Zaniepokoił mnie jej widok. Jak już wcześniej było wspomniane - potraktowałem ją jak intruza. Mashine nie mówił mi nic o nowej suczce, nawet jeśli nie jest to jego obowiązek, wie, że wolę być poinformowany o wszystkim. Dostrzegła mnie od razu.


Ansia?

Brak komentarzy: