Nowa. Mierzyłem ją typowym ponurym spojrzeniem, a ta robiła to samo.
Zdziwił mnie sam początek znajomości. Zdawało się, że wreszcie spotkałem
psa, który nie ma zamiaru od razu koło mnie skakać. Była pierwszą
osobą, która nawet nie próbowała zacząć ze mną rozmowy. Być może już
wiedziała kim jestem, ale wtedy wystarczyło by zwyczajne "Jem, tak?" czy
chociaż przedstawienie się. Ale ona nic nie mówiła. Stała przede mną,
nie wykazując nawet żadnych emocji. W jej oczach nie malował się strach,
radość, kompletnie nic. Wydawała się obojętna na wszystko, przynajmniej
w tej chwili. Na sekundę pomyślałem, że wcale nie mówi, że może być
taka jak ja. Szybko jednak zostawiłem tą myśl, niemożliwe. Zamiast tego
skupiłem na jej wyglądzie.
Wyglądała na owczarka australijskiego. Heh, kolejne co może nas, w
pewnym sensie, łączyć. Mimo tego, nie przypominała mnie. Była ode mnie
dużo smuklejsza, lecz to raczej naturalna różnica płci. Jej grzbiet,
oraz głowa była czarne. Na pysku, poprzez klatkę piersiową do podbrzusza
ciągnął się biały ślad. Na policzkach oraz nad oczami widniały kremowe
plamki. Jej sierść była krótka, aż dziw, że nie trzęsła się z zimna.
Widoczne były mięśnie, na łapach, piersi i całym jej ciele. Z początku
uznałem, że to zapewne kolejna wystraszona suczka zagubiona w wielkim
świecie. Teraz jednak zapomniałem o tym. Wydała mi się być inna, a przez
tą inność także niebezpieczna. Automatycznie mój umysł uznał ją za
intruza. Obnażyłem kły i odskoczyłem do tyłu z najeżoną na grzbiecie
sierścią i uszami położonymi po sobie. Suczka szybko przyjęła pozycję
obronną, również cofając się do tyłu. Zaczęliśmy krążyć w koło, nie
rezygnując z kontaktu wzrokowego. Żadne z nas nie zamierzało odpuścić.
Choć nie znałem jej dobrze, już zdołałem dostrzec kilka istotnych
szczegółów. Była wciąż czujna, nie zwracała w tej chwili uwagi na żadne
odgłosy z tyłu. Dobrze wiedziała, że gdyby nawet na chwilę zajęła się
czymś innym mógłbym zaatakować. Minęło kilka minut, następnie kwadrans.
Rozluźniłem powoli mięśnie, które do tej pory były mocno napięte.
Powoli, wciąż zachowując ostrożność, wyprostowałem się i powróciłem do
normalnej postawy. Szczeknął w jej stronę, chcąc jednocześnie dać znać
kto tu rządzi, i pokazać, że możemy odpuścić sobie walki. Minęło kilka
chwil. Wreszcie odwróciłem się, ruszyłem w miejsce, do którego
kierowałem się jeszcze przed spotkaniem z nieznajomą - nad strumyk. Było
to jedno z niewielu miejsc, z których o tej porze roku można było
czerpać wodę. Brodziłem w wysokim śniegu. Pogrążyłem się w myślach, że
nim się spostrzegłem dotarłem. Podszedłem do brzegu. Po drugiej stronie
mieszka pewien pies, który zaprosił mnie niedawno do siebie, więc
zdecydowałem, że po zaspokojeniu pragnienia skorzystam z jego
propozycji. Twardo postawiłem łapy na kamieniach, pomiędzy którymi
płynął strumyk. Pochyliłem się i zaczął powoli pić chłodną, lecz
orzeźwiającą wodę. Wreszcie podniosłem łeb, a ten kto stał po drugiej
stronie aż wprawił mnie w zdumienie. Była to ta sama suczka. Zaniepokoił
mnie jej widok. Jak już wcześniej było wspomniane - potraktowałem ją
jak intruza. Mashine nie mówił mi nic o nowej suczce, nawet jeśli nie
jest to jego obowiązek, wie, że wolę być poinformowany o wszystkim.
Dostrzegła mnie od razu.
Ansia?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz