Zrobiło się trochę niezręcznie. Vice po usiądnięciu na lód w ogóle się
nie odzywała . Postanowiłem w jakiś przyjacielski sposób spróbować jakoś
zagadać :
- Vice ..?
Suczka spojrzała na mnie z ukosu .
- No .. chciałbym się Ciebie zapytać czemu tak na to wszystko patrzysz .
- To znaczy ? - burknęła .
- To znaczy że przez tę chorą psychicznie Meghan , nasze relacje się pogorszyły .. I to bardzo .
- Gdybyś nie zrobił jej szczeniaków to by nie było gadki - mruknęła
złośliwie . Stwierdziłem że lepiej łagodnie to wyjaśnić niż wyjeżdżać z
przezwiskami :
- Zależy mi na tym żeby to wyjaśnić. Dlaczego wierzysz Meghan a nie mi ? Powiedz dlaczego ... - westchnąłem .
- Nie wiem .. - odparła nieco zawstydzonym tonem .
- To zgoda ? - spytałem z lepszym humorem . Miałem nadzieję że wszystko będzie ok .
- Nie .. jestem pewna , rozumiesz ?
Dla Ciebie jest to masakrycznie proste , a dla mnie nie . Uważasz że tak łatwo jest zaufać i wierzyć w czyjeś słowa ...
- Hmm .. skoro nie zależy Ci na pogodzeniu się to wiedz tylko jedno..
- A co mianowicie ? - spytała z pewną siebie miną .
- Jestem w tobie zauroczony - rzuciłem smutno i odwróciłem się od suki .. Zacząłem powoli odchodzić .
Vice ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz