- Nie, raczej tego nie oczekuję. - odrzekł sucho - Ale zbytnio bym się nie zdziwił!
Teraz
obydwoje parsknęli śmiechem; wiedzieli, że owczarek nie nadaje się do
partnerstwa. Takim właśnie sposobem obudzili trzy puszyste kuleczki,
które leżały ściśnięte w progu mieszkania. Sweet zakrył usta łapą,
próbując tłumić głośne świsty podczas oddychania. Był lekko
przeziębiony, najprawdopodobniej z tego powodu gwizdał jak czajnik. Gdy
suczka uśpiła z powrotem wszystkie pociechy, do jaskini wpadł Mashine.
Zmierzył Sweet'a wzrokiem.
- Co tu robisz? - spytał łagodnie, nadal patrząc na psa.
Su natychmiast złapała Bitter'a za sierść, ale nie dała rady go przyciągnąć. Musiała użyć do tego nieco większej siły.
- Tato - zaczęła. - Bitter był honorowym opiekunem szczeniaków.
Owczarek
wytrzeszczył oczy. Zaczął żałować tamtej decyzji, kiedy powiadomił
Alfę, że może liczyć na niego w sprawie popilnowania młodych. Był w tym
beznadziejny; mimo tego, że szczeniaki nie były tego samego zdania, a
bynajmniej nie wykazywały wielkiej niechęci do pobytu z psem. Gdy Suzzie
zajęła się rozmową z Mashi'm, Sweet cicho wyszedł z jaskini. Było mu
trochę niezręcznie siedzieć i przyglądać się tej czynności, gdy jedno ze
szczeniąt śliniło jego ogon.
Suzzie? Przykro mi, że muszę wysyłać takie badziewie, ale lepszego na razie zapewne nie napiszę. :c
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz