-Tak - uśmiechnąłem się do niej.
Avalon spojrzała za siebie, próbując odnaleźć wzrokiem Vistę. Niestety nie było tam nikogo, ani niczego. Skoro za nami nie wskoczyła, to gdzie jest?
-Mam nadzieję, że nic się jej nie stało - powiedziała Av, stając na chwiejących się łapach.
-Złego diabli nie wezmą. - Uśmiech nie schodził mi z pyska.
-Vista, nie jest zła - warknęła. - To my zachowaliśmy się podle.
-Pff, co za różnica. - Równie chwiejnym krokiem co Avalon, zbliżyłem się do niej. - Nie nasza wina, że nad sobą nie panuje.
Spojrzała na mnie zdziwiona. Gdyby nie jej niskie zasoby energii z pewnością rzuciłaby się na mnie lub co najmniej opieprzyła od góry do dołu.
-Jesteś potworem - powiedziała spokojnie. - Nie pomyślałeś co ona mogła czuć? Nie powinniśmy w ogóle zawracać jej głowy.
-Ale nie byłoby zabawnie... - próbowałem się jakoś tłumaczyć.
-Zabawnie?! - Nie wytrzymała, podniosła ton głosu. - To była dla ciebie zabawa?! Mogliśmy zginąć!
Nie chciałem, by Avalon zobaczyła skruchę w moich oczach, więc odwróciłem łeb. Suczka milczała, zdawało mi się, że nawet nie patrzy w moją stronę. Nie dziwiłem się jej. Wziąłem głęboki oddech i z powrotem odwróciłem łeb, chcąc ją jakoś przeprosić. Niestety nie spotkałem jej wzroku, ani chociażby małej części jej futra. Po prostu odeszła.
Avalon?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz