- Jak chcesz - wzruszyłam ramionami i popatrzyłam z niekrytym zdziwieniem na Stanley'a. Ten popatrzył również zdziwiony.
- Co? - zapytał niezdecydowanym głosem. Wzruszyłam ramionami i zaczęłam
iść. Stan zrobił to samo. Rozejrzałam się, szukając wejścia do mojej
jaskini, która znajdowała się stosunkowo nie daleko. Przez trochę
szliśmy w ciszy, którą przerwał głos Stan'a.
- A Ty lubisz szczeniaki? - zapytał lekko się uśmiechając. Na słowo szczeniaki, aż wzdrygnęłam.
- Nie za bardzo - powiedziałam cicho i popatrzyłam przed siebie.
Chciałam jak najszybciej zmienić temat, ponieważ nie zbytnio lubi
rozmawiać o szczeniakach - Patrz! PAW! - zawołałam, by jak najszybciej
zmienić temat.
- Gdzie? - zapytał szybko Stan rozglądając się. Wskazałam łapą prawą stronę.
- Tam był! - westchnęłam jak gdyby on tam naprawdę był. Stan popatrzył w
tam tą stronę z entuzjazmem, lecz jego wzrok momentalnie się zmienił -
Może kiedy indziej go zobaczymy - uśmiechnęłam się by podnieść go na
duchu. Stan trochę się rozweselił, lecz resztę drogi przeszliśmy w
milczeniu. Widać, że ta cisza trochę przygniatała Stanley'a. Na
szczęście byliśmy już przed moją jaskinią.
- No to do pilnowania szczeniaków - zaśmiałam się z lekką
niezręcznością. Nie wiedziałam, czy może chce zostać, jak kiedyś, na
"ciasteczka i herbatkę". Nie będę go wyganiać przecież...
Stanley?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz