-Nie wiem. - Mruknęłam nadal oburzona.
-Proszę....Sprawa wyjaśniona...
Przewróciłam oczami.
-Zobaczymy. - Uśmiechnęłam się szyderczo.
-Ty masz plan...I to zły plan! - Krzyknął podekscytowany i trochę przestraszony.
-Może...-Powiedziałam.
W pewnej chwili, w mojej głowie zrodził się perfidny plan. Zaczęłam się
podle śmiać i pchnęłam Theo w "przepaść" . Zaraz ja spadłam za nim.
Uśmiechnęłam się do psa.
-Jak zginiemy to razem. - Powiedziałam gdy poczułam niezmierny ból w
plecach. Theo jakimś dziwnym trafem upadł na łapy i jedną sobie złamał.
Nie mogłam się ruszyć. Jedyne, co mi przychodziło do głowy to
krzyczenie. Jednak powstrzymałam się, bo zaraz cała sfora by huczała o
tym zdarzeniu. "Winnie i jej mało co nie złamany kręgosłup oraz Theo i
złamana łapa. Winnie chciała zabić Theo i siebie ale nie udało się." .
Już to widzę....Chwilę później, poczułam że mogę ruszać łapami.
-Theo, chyba się nie udało. - Mruknęłam.
-WIDZĘ!! - Wrzasnął a następnie znów opadł obolały na ziemię.
Moje drgające jeszcze kończyny jakoś się rozruszały. Mogłam wstać, ale z ruszaniem głową był problem.
-Głowy nie czuję!! - Krzyknęłam.
-A ja łapy!!!
Męczyłam się z tym łbem. Nagle obraz mi się rozmazał. Słyszałam szepty, krzyki i śpiew ptaków.
*Po przebudzeniu*
Ledwo otworzyłam oczy. Powieki cały czas się obniżały ale jakoś je
podtrzymywałam. Obok, siedział Theo z łapą w bandażu. O dziwo żyje. Nade
mną widniał napis : "Chwilowe problemy z kręgosłupem". Mogę ruszać
łapami, uszami i ogonem. Głową też. Wstałam powoli i już chciałam iść
gdy Theo krzyknął :
Theo? [Nie ja nie umrę xd ty też chyba nie]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz