- Roney... - wyszeptałam. Zrobiło mi się słabo i miałam wrażenie, że zaraz umrę. Ze szczęścia - Mówisz na poważnie?
- Tak.
- Nie wiem co powiedzieć... Kocham cię! - zawołałam i mocno go przytuliłam. Roześmiał się.
- Przepraszam też za tamto... - spuściłam głowę.
- To już nie ważne - rzekł Ron.
- Wiesz co? Chodźmy do mnie - zaproponowałam - Powiemy moim rodzicom i rodzeństwu że znowu jesteśmy razem.
- Lepiej nie - pies trochę się spłoszył.
- Czemu?
- No wiesz, twoi rodzice chyba niezbyt mnie lubią. Rodzeństwo też - mruknął.
- To się da łatwo zmienić - uśmiechnęłam się.
- Eee...
- Dobra, jak nie chcesz to nie. Co w takim razie zrobimy, mój partnerze? - zapytałam.
Roney???
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz