- To nic wielkiego - mruknął zawstydzony.
- Chyba żartujesz! Będę ci wdzięczna na zawsze! - zawołałam.
- Ja też pomogłem! - wtrącił się Max.
- Wszystko mnie boli - jęknęłam, nie zwracając na niego uwagi.
- Te wilki zdążyły porządnie cię poranić - zatroskał się Steve.
- Mógłbyś pójść po Roney'a? - poprosiłam.
- Po co?
- A, bo wy nie znacie nowiny! Znowu jesteśmy razem! - uśmiechnęłam się. Max i Steve strasznie zbledli. I teraz mi się przypomniało. Przecież oni mnie kochają! A ja palnęłam coś takiego... Zapadła cisza.
Steve? Sorry za brak weny, ale jest 11 w nocy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz