- Nie chcę już żyć - wyszeptała.
Zaśmiałem się. Zwariowała już do reszty. Odłożyłem ją na ziemię.
- Idziemy - krzyknąłem.
Skuliła się i szła powoli. Co chwila musiałem poganiać ją. Też coś.
- Jesteś słaba. Zabicie się to nie wyjście.
Milczała. Przynajmniej nie pogarszała swojej sytuacji. Myślałem czy zaprowadzić ją do Aceland. W połowie drogi zrezygnowałem i poszedłem w stronę mojej rodzinnej jaskini. Stanąłem przed nią.
- Theo!
Pies wyszedł z jaskini.
- Honey, jesteś nienormalna. Nie będziemy razem. Zrozum to. Braciszku, zajmij się nią.
Honey ? Theo ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz