- Razem z nimi? - szepnęłam w stronę Athie.
- Czemu nie? - wzruszyła ramionami.
- No dobra...
Poszliśmy do lasu. Najbardziej przeszkadzało mi to, że Steve cały czas wlepiał gały we mnie i Athenę, a Max tylko we mnie. Trochę dziwne uczucie. W końcu doszliśmy do celu naszej wędrówki.
- Gdzie teraz pójdziemy? - zapytał Max.
- Do Alei Zakochanych - palnęłam, a Max i Steve się do mnie uśmiechnęli.
- Wspaniale - stwierdzili chórem, a ja posłałam im swój najwspanialszy uśmiech, znaczący: "BARDZO Cię lubię". Byli wniebowzięci. Po drodze spotkałam... Roney'a. Dobrze, że bez Leva.
- Co, już kolejnych podrywasz? - zwrócił się do mnie Ron - A ty, Athie... ledwo co zerwałaś z Alexem i już szukasz nowego?
- Jeszcze raz powiesz do Mnie "Athie" to dostaniesz w zęby!!! - wrzasnęła Athena.
Skoczyliśmy na niego we czwórkę. Ja pierwsza, za mną Ath, potem Max i Steve.
- Puśćcie mnie! - krzyknął mój eks. Jakoś się nam wywinął i uciekł. Dyszałam ciężko. W moich oczach pojawiły się łzy. Mocno zacisnęłam powieki. Ath miała podobny problem. Mocno się przytuliłyśmy. Ron nie rozumie, jak to wszystko naprawdę było. Nienawidzę go... I kocham...
Athena??? Steve??? Max??? Sory że krótkie... ;__;
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz