Powolnym tempem spacerowałam po Rajskim Ogrodzie. Dzisiaj mam termin porodu, dlatego chcę się uspokoić i wyciszyć. Wszystkie zmartwienia (na przykład Honey) odsunęłam od siebie jak najdalej. Uśmiechnęłam się promiennie na myśl o maluszkach, czekających w moim brzuchu na ujrzenie świata. Zaczęłam wyobrażać sobie jak będą wyglądać. Mój brzuch zaczął mnie podejrzanie boleć. Czy to czas? Wzięłam głęboki oddech i poszłam w stronę jaskini mojej siostry. W czasie drogi brzuch bolał mnie coraz bardziej. Ledwo doszłam do domu Ingram. Natychmiast zaprowadziła mnie do gabinetu. Położyłam się na stole zabiegowym. Ing zaczęła mnie badać.
- Oddychaj głęboko - rzekła. W tym momencie dostałam gwałtownych skurczów...
* Jakiś czas później *
Patrzyłam z zachwytem na piątkę szczeniąt, które ssały mleko. Moja siostra pobiegła do Indiany z informacją o moim szczęśliwym porodzie.
- Ech... - westchnęłam - Życie jest piękne...
The End
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz