piątek, 12 czerwca 2015

Od Death

Szarpnęłam swoje ogromne ciało w górę. Muszę biec dalej, ale jak biec gdy nie ma się siły na to? Gdy traci się nadzieję na całkowity powrót do zdrowia? Ale ja musiałam. I ruszyłam.
***
Zobaczyłam jakąś maluteńką suczkę. W porównaniu do mnie była jak mysz przy słoniu. I to bez przesady.
- Hej, jestem Abby - zaczęła słodkim głosikiem, ale nie dałam jej dokończyć. Skoczyłam na nią. Lekko uderzyłam ją łapą, a ona już leżała ogłuszona na ziemi.
- Pff... - prychnęłam. Ale z niej pipidówa! I lalusia. Nagle usłyszałam krzyk.


Abby? Lub ktoś kto widział całe zdarzenie?

Brak komentarzy: