Popatrzyłem z nadzieją w stronę krzyku. To na pewno musiał być Thomson,
jego głos poznam wszędzie. Zacząłem szybko biec w jego stronę.
Usłyszałem cichy jęk Skyres. Momentalnie się odwróciłem i spojrzałem na
nią.
- Wszystko OK?- zapytałem szybko, gdyż chciałem już biec. Suczka
uśmiechnęła się kwaśno i pokiwała głową. Wiedziałem, że coś jest nie
tak, lecz jeśli ona twierdzi inaczej to nie będę się kłócił.
Przeskoczyłem krzaczory i zatrzymałem się, wbijając pazury w ziemię.
Zatrzymałem się widocznie za szybko, ponieważ Skyres na mnie wpadła.
- Sor...- zaczęła mówić, lecz gdy się obejrzała już przestała. Thomson
stał z jakimś innym szczeniakiem, a nad nimi stał wilk. Wiadomo chyba,
że nie miał pokojowych zamiarów. Nie oglądając się, skoczyłem i
przegniotłem go pazurami do ziemi. Oczywiście był o wiele silniejszy,
więc z łatwością mnie odepchnął. Podniosłem się z ziemi i otrzepałem z
piasku. Teraz Sky zaczęła z nim walczyć. Wziąłem szybko Thom'a i
drugiego szczeniaka.
- Zabierz kolegę i wracajcie do sfory.- powiedziałem i popchałem ich
lekko. Szczeniaczki szybko pobiegły w stronę domu. Ja zacząłem razem ze
Skyres walczyć z wilkiem. W pewnym momencie, Sky, dostała od wilka tok
mocno, że aż odleciała parę metrów. Po chwili stało się tak ze mną.
*** Po przebudzeniu ***
Otworzyłem powoli oczy, do których wpadła mocna dawka słońca. Szybko je
zamknąłem. Zauważyłem jednak Ingram stojącą niedaleko mnie.
Przewróciłem się i zgiąłem w pół. Głowa i tylna, prawa łapa strasznie
bolała. Otwarłem znów oczy. Sky leżała jeszcze nieprzytomna. Położyłem
łapę na głowię i popatrzyłem na Ingram.
- Co się stało?- zapytałem słabym i łamiącym się głosem. Po chwili obudziła się Sky.
Skyres?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz