Popatrzyłem się złowrogo na Max'a.
-Max, wiem że lubisz rozmawiać. ALE NIE CO CHWILĘ !! - Warknąłem na
niego. Od razu ucichł. Popatrzył się jeszcze raz na Athenę i odszedł.
Obraził się czy co? Nie wiem...
-Steve, dziękuję. Ale nie musisz go wyganiać. - Położyła uszy po sobie
Athena. Przewróciłem oczami. Nagle, zza krzaków wyskoczyły 3 wilki. Ich
pyski wyrażały jedną myśl - "Smaczny kąsek". Kanibale! Od kiedy pies psa
zjada? Zabić rozumiem, ale nie zjadać! Zacząłem głośno ujadać. Z pyska
leciała mi ślina, ale wilki się nie bały. Jeden uciekł, a dwa rzuciły
się na Honey. Athie uciekła, a ja rzuciłem się na potwory. Strasznie
pogryzły Honey. Aż jej z łapy krew ciekła!! Jednemu, rozerwałem ogon i
padł martwy z wykrwawienia. Drugi zaś, nadal męczył Hon. Skoczyłem na
niego i ostatnią resztką sił wydrapałem mu oczy. Także zdechł. Suczka
leżała bezwładnie na ziemi. Z bólu zemdlała. Zaraz na miejscu pojawili
się Max i Athena.
-Max! Zabij te wil...Steve, gdzie one? O ffuuuuu! Zabiłeś je?
-Tak...Ciężko było. - Powiedziałem. Z pyska leciała mi krew. Wziąłem Honey na plecy i zaniosłem do lekarza.
*U lekarza*
Honey się obudziła.
-Dzięki Steve....Uratowałeś mi życie...-Powiedziała i mnie przytuliła.
Honey?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz